Już za moment pierwsze tegoroczne matury. W sieci wrze. Niektórzy uczniowie budzą się na ostatnią chwilę, przeglądają książki, czytają, uczą się. Inni od kilku miesięcy siedzą do późnych godzin wieczornych i zgadują, co jeszcze może przydać się do matur. Jaka wiedza, tym razem okaże się niezbędna. Dla jednych to tylko formalność. Nie jest ważny dla nich wynik, ale sama świadomość, że udało im się zdać i osiągnąć minimum punktów. Dla innych to ich "być albo nie być". Mają wybrane wymarzone szkoły, chcą zdobyć jak najwięcej punktów, by "świat stanął przed nimi otworem", a oni mogli spełniać swoje edukacyjne marzenia.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Nie wszystkim jednak udziela się stres. Wiele osób właśnie z nostalgią wraca pamięcią do czasów swoich matur i wspomina, teraz już z uśmiechem, na ustach jak to kiedyś było. Jedni wciąż pamiętają to przerażenie, inni mają ubaw po pachy, a jeszcze inni tak bardzo chcieli zapomnieć ten czas, że wyparli wszystko, co miało związek z ich maturami. Choć trzeba przyznać, niektóre historie bawią do łez. Z perspektywy czasu fajnie sobie powspominać, wyciągnąć wnioski ze swoich błędów i trzymać kciuki za tych, którzy przez najbliższe dni ze stresu przestaną jeść, spać i ze stresu obgryzą wszystkie swoje paznokcie.
Kilka lat temu, portal rmf24.pl opublikował maturalne wspomnienia, którymi dzielili się internauci z różnych zakątków Polski. Przeżyjmy to jeszcze raz i uwolnijmy własne wspomnienia:
Pamiętam na maturę z j. polskiego jechałam autem. W połowie drogi zajechałam zatankować na stacji. Jak szłam zapłacić, obcas utkwił mi w kratce przed wejściem. Stałam tak, z tą zblokowaną nogą i panikowałam. Drzwi do sklepu otwierały się i zamykały, więc zwracałam na siebie uwagę innych. Bałam się, że nie zdążę chociaż miałam bardzo dużo czasu, albo pojadę bez obcasa :) bo w takim stresie człowiek nie myśli racjonalnie. Matura poszła dość przyzwoicie, ale na kolejne jeździłam w balerinach.
Ja maturę zdawałam 3 lata temu. Na egzamin z j.polskiego o mało co się nie spóźniłam... W domu zatrzasnęły mi się drzwi i przez kilka minut mocowałam się z zamkiem i ostatecznie wyskakiwałam przez okno. W ostatniej chwili zdążyłam na autobus. Te egzaminy są bardzo stresujące, ale wspomina się je znakomicie, ale co tam MATURA do EGZAMINU z ŻYCIA.
Maturę zdawałam 3 lata temu, a wieczór przed polskim leżałam pod kroplówką z grypą żołądkową, odwodniona i zestresowana. 3 dni matur przeżyłam na ryżu i suchym chlebie. Ale wyniki były bardzo dobre!
Pamiętam to jak dziś! Moja Polonistka powtarzała: Tobiasz, bierz się za prozę, bo nie zdasz. Zaufałem Mickiewiczowi i poszło, 85%.
Nie ma to jak śpiący i chrapiący nauczyciel egzaminujący :) Tak zapamiętałam maturę z polskiego! Maturzystka z gdańskiego liceum!
Źródło: rmf24.pl