Zadbany trawnik jest wizytówką domu, ale nie każdy ma wystarczająco dużo czasu, aby go pielęgnować. Okazuje się, że zamiast równo przyciętego trawnika, możemy dać roślinom więcej wolności. Maja Popielarska w rozmowie z "Wirtualną Polską" powiedziała, jak oszczędzić czas i wodę oraz dlaczego nie warto inwestować w utrzymanie trawnika w ogrodzie.
Maja Popielaska jest autorką programu "Maja w ogrodzie". Dziennikarka ogrodnicza przekonuje, że trawnik wcale nie jest niezbędnym elementem każdego ogrodu. Utrzymanie go w nienagannej kondycji wymaga wiele czasu i pracy. Kiepsko znosi upały i wysokie temperatury, więc należy go regularnie podlewać, co w dzisiejszych czasach nie jest najbardziej ekologicznym rozwiązaniem. — Wbrew pozorom pielęgnacja trawnika jest czasochłonna i kosztowna. Wymaga regularnej pracy, w tym wertykulacji, przycinania, nawożenia i podlewania. Grozi nam poważny deficyt wody. Trzeba się więc zastanowić, czy gra jest warta świeczki — powiedziała w rozmowie z portalem "Wirtualna Polska" Maja Popielarska. Dodatkowo z trawnika należy usuwać chwasty i inne niechciane rośliny, co wymaga wiele energii i pracy. Ekologiczną alternatywą dla trawników może być murawa, czyli zbiorowisko traw, gdzie rosną także rośliny popularnie nazywane chwastami.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Murawa to nie tylko trawa, ale także inne zielone elementy, które podczas pielęgnacji trawnika najczęściej wyrywamy. Jest odporniejsza na wysokie temperatury i nie wymaga aż tyle zabiegów. Dziennikarka przekonywała, że chwasty występują w naturze naturalnie, a w ogrodach mogą być równie atrakcyjne, jak trawnik. Podkreśliła również, że nie powinnyśmy usuwać mchu z ogrodu, gdyż ma on wielkie znaczenie podczas gromadzenia wody w glebie. — Mech pojawia się tam, gdzie jest zbita ziemia i za mało światła. Jego obecność jest dla właściciela ogrodu sygnałem, że trawnik nie powinien rosnąć w tym konkretnym miejscu. Poza tym stanowi świetny rezerwuar wody. Usuwanie go chemią zaburza tylko ekosystem — wytłumaczyła.