Największe buractwa weselne. Alkohol pod stołem, ścinki w kopertach

Temat weselnych wtop poruszyła na swoim Instagramie ekspertka od ślubów. Na profilu "Mówię o ślubie" pojawiło się zestawienie "największych buractw weselnych", które przytrafiają się podczas przyjęcia. Co znalazło się na liście? Tego mogliście się nie spodziewać.

Ekspertka podeszła do tematu zarówno pod kątem gości, jak i organizatorów. Wesele to tak duże przyjęcie, że sporo może pójść nie tak i na wielu płaszczyznach łatwo o błąd. Nie mówimy tu jednak o perfekcyjnym przyjęciu, a raczej o nieperfekcyjnych, brzydkich zachowaniach. Co uznaje się za "buractwo"?

Zobacz wideo Błędy w makijażu ślubnym. Czego unikać, by wymarzony make-up nie okazał się katastrofą?

Buractwo numer 1: picie alkoholu pod stołem na weselu bezalkoholowym

 

Mimo że zakrapiane wesela są "zgodne z tradycją", coraz częściej państwo młodzi rezygnują z tego dodatku podczas przyjęcia. Wielu osobom się to niestety nie podoba i postanawiają przynieść własny trunek i popijać go w ukryciu. Dlaczego to buractwo? Świetnie podsumowała to jedna z obserwujących profil:

Nie odpowiadają ci warunki wesela? Nie jesteś w stanie wytrzymać kilku godzin bez alko? Nie przychodź na to wesele. Uszanuj parę młodą. Możesz nie wiedzieć, co sprawiło, że przyjęcie jest bez alkoholu.

Buractwo numer 2: wkładanie do kopert ścinek po gazetach

Ten punkt wydaje się aż nieprawdopodobny, jednak coraz częściej słyszy się o takim "prezencie". Przecież to wstyd, jak rodzina zobaczy, że nie dajemy koperty, więc wrzućmy taką ze ścinkami albo zupełnie pustą. Prawda? Błąd! Państwo młodzi w większości przypadków liczą na samą obecność zaproszonych gości. Prezenty w kopertach są miłym dodatkiem, ale na pewno nie obowiązkiem, szczególnie jeśli nie możemy sobie pozwolić na taki wydatek. Więcej o tej kwestii przeczytacie w artykule poniżej:

Buractwo numer 3: przyjście na wesele w białej sukience

Tu co prawda wszystko zależy od tego, czy panna młoda nie ma nic przeciwko. Jednak niejednokrotnie gościnie nie konsultują tej kwestii i pojawiają się na ślubie w kolorze, który zarezerwowany jest wyłącznie dla świeżo upieczonej żony. Jak napisała jedna z komentujących osób:

Jest tyle kolorów, że można wybrać inny niż biały. Jak ktoś ubiera białą, to według mnie ewidentnie lubi, jak jest o nim głośno. Prawda jest taka, że nawet jak panna młoda ma to w dupie, to i tak ciotki powinny mówić o tym, jak pięknie wygląda, a nie o tym, że ktoś przyszedł w białej na nieswoje wesele.

Buractwo numer 4: podpisywanie długoletniego partnera/partnerkę jako "osobę towarzyszącą"

Taki podpis najlepiej wykorzystywać jedynie w przypadku osób, które są z kimś krótko albo w ogóle nikogo nie mają (bo może się to zmienić, a może zechcą zabrać ze sobą przyjaciółkę). Jeśli mowa o długoletnich związkach, z pewnością zaproszeni goście poczują, że dbamy o ich samopoczucie i szanujemy zarówno osobę, którą zapraszamy w pierwszej kolejności, jak i tę bliską jej/jego sercu.

Buractwo numer 5: gadanie w kółko o weselu i oczekiwanie, że wszyscy będą się tym emocjonować

Ekspertka potraktowała temat z przymrużeniem oka, bo przecież to całkowicie normalne, że cieszymy się na swój ślub, że jego organizacja jest zajmująca, że jest tak wiele do zrobienia. Jednak o ile takie rozmowy są całkiem zrozumiałe, o tyle - jak ze wszystkim - warto znać umiar. Rozkładanie kwestii weselnych na części pierwsze najlepiej pozostawić na spotkania z najbliższą rodziną czy przyjaciółmi. Świetnym miejscem, by się wygadać czy zaczerpnąć inspiracji są także grupy tematyczne. Jak czytamy w komentarzach:

Myślę, że, jak wszystko, należy to wyśrodkować, bo nawet najbliżsi czasem mają tego dość i nie chcą słuchać 24/7 o czyimś ślubie. Ale fajnie mieć wokół siebie ludzi, którzy w tym wspierają i słuchają, tylko w granicach rozsądku.

Buractw weselnych jest zdecydowanie więcej i być może czeka nas kontynuacja serii na profilu "Mówię o ślubie". Jak myślicie, czego możemy się spodziewać w kolejnych nagraniach? Może same doświadczyłyście jakichś sytuacji, przez które poczułyście się nieprzyjemnie? Podzielcie się w komentarzach!

Więcej o: