Ksiądz Michał Woźnicki nie pierwszy raz szokuje swoim zachowaniem. Przypomnijmy, że na początku lutego br. duchowny został skazany przez Sąd Rejonowy w Poznaniu za antysemityzm i nawoływanie do nienawiści. W czasie ostatniego kazania duchowny groził sędziemu. - Na niego sznur już czeka. Jest tylko kwestia, kiedy i gdzie jest to drzewo - twierdził.
Warto dodać, że pochodzący z Poznania salezjanin za swoje liczne "występki" został wydalony z zakonu i eksmitowany z domu zakonnego. Obecnie trwa postępowanie w sprawie wydalenia go ze stanu duchownego. Mimo to, Woźnicki wciąż odprawia msze i głosi poglądy krzywdzące dla wielu grup społecznych. Dotąd "zasłynął" m.in z bójki z innym duchownym, wielokrotnie obrażał wiernych i ostro krytykował papieża. Ksiądz nadal jednak ma grono swoich "wyznawców".
W jednym z materiałów wideo, który pojawił się w poniedziałek 8 maja w serwisie Youtube, kontrowersyjny duchowny żali się, że pewna kobieta - która wcześniej przyjmowała go i innych wiernych pod swój dach - odmówiła mu noclegu w Gietrzwałdzie. Były salezjanin wraz z innymi pielgrzymami wybiera się tam w lipcu na pielgrzymkę. Po tym, co ksiądz zrobił w jej własnym domu, odmowa kobiety wcale nie powinna nas zaskakiwać.
To, czego dopuścił się ks. Woźnicki, po prostu nie mieści się w głowie. Jak usiłował wyjaśniać swoim wiernym, podczas ostatniej wizyty w domu kobiety...postanowił spalić jej cztery książki. Teraz, w ramach rekompensaty, chce dać mieszkance Gietrzwałdu 100 złotych, bo - jak twierdzi - jest to równowartość ''czterech książeczek''.
Pani nie wyjaśniała, ale być może z tego powodu, że ja te książki tam jakieś takie okultystyczne czy jakie to tam by były, takie... no zabrałem po prostu. I cztery bodajże były (...) spaliłem i wywaliłem do kosza, pani odmówiła od następnego razu nam noclegu, także jak będziemy jechać, to być może nie ma miejsca zagwarantowanego, gdzie moglibyśmy mieć nocleg
- usiłuje tłumaczyć na nagraniu. Twierdzi też, że nie czuje się winny i uważa, że kobieta powinna być mu wdzięczna jako "katoliczka" - chyba, że jest "liberałem", według którego spalenie książek stanowiło "naruszenie własności". - Czekam teraz, aż ktoś z wiernych przyjdzie do księdza i powie mi: a po coś to robił. Powiem prosto: jakbym ci szczura z domu wyniósł, a ty się go brzydzisz dotknąć, to byś był wdzięczny, więc jak ksiądz wynosi z domu (...) rzeczy, które duchowo są niebezpieczne, to powinien katolik być wdzięczny - przekonywał.
Źródła: Gazeta.pl/Youtube