Związałam się z katolikiem. Od roku ciągle kłócimy. Teraz poszło o chrzest [LIST]

- Śmiało mogę powiedzieć, że do czasu zaręczyn nasz związek był wręcz idealny. Wszystko zmieniło się, gdy zaczęliśmy planować ślub. To właśnie wtedy rozpoczęły się nasze kłótnie - pisze w liście nadesłanym do redakcji Matylda.

Z Markiem znamy się od pięciu lat, a od czterech jesteśmy parą. Rok temu wzięliśmy ślub, a niebawem po raz pierwszy zostaniemy rodzicami. Z boku mogłoby się wydawać, że jestem obecnie najszczęśliwszą osobą na świecie. Niestety nie jest to do końca prawda. 

Zobacz wideo Czym jest bezdomność? "Osoba jest na ulicy, bo ma jakieś problemy"

Marek już na początku naszej znajomości mówił, że jest katolikiem. Ja z kolei jestem ateistką. Początkowo trochę mnie to niepokoiło. Mimo że świetnie się dogadywaliśmy (najpierw jako znajomi, a potem jako partnerzy), obawiałam się, że religia może utrudniać nam wspólne życie. Okazało się jednak, że wiara Marka w żaden sposób nie wpływa na nasze codzienne funkcjonowanie. Mój mąż nigdy nie miał problemu z takimi kwestiami jak wspólne mieszkanie przed ślubem, współżycie czy antykoncepcja. Poza tym tak jak ja często krytykował współczesny kościół i zachowania niektórych księży. 

Śmiało mogę powiedzieć, że do czasu zaręczyn nasz związek był wręcz idealny. Wszystko zmieniło się, gdy zaczęliśmy planować ślub. To właśnie wtedy rozpoczęły się nasze kłótnie. Co zabawne, wcześniej praktycznie w ogóle się nie zdarzały. Okazało się, że mój przyszły mąż nie wyobraża sobie innego ślubu niż ten kościelny. Jak często podkreślał, to także bardzo ważne dla jego rodziny. Rodzice i dziadkowie Marka są bardzo konserwatywni i nie brali nawet pod uwagę takiej opcji, by ich jedynak wziął tylko ślub cywilny. 

Wcześniej rozmawialiśmy o takich kwestiach, jak posiadanie dzieci, domu jednorodzinnego, itp. We wszystkim byliśmy zgodni. Nie przyszło mi więc do głowy, że poróżni nas coś takiego jak ślub! Bardzo kocham Marka i nie wyobrażam sobie bez niego życia. Dlatego też po kilku kłótniach zaproponowałam ślub kościelny jednostronny. Co usłyszałam? Że to robienie szopki i że będzie musiał się przeze mnie wstydzić przed swoimi bliskimi. Koniec końców ustąpiłam i przystąpiłam do ślubu w instytucji, z którą się nie identyfikuję i wobec której mam bardzo krytyczny stosunek.

Obecnie jestem w siódmym miesiącu ciąży. Niedawno pokłóciliśmy się pierwszy raz od czasu przygotowań do ślubu. Poszło o chrzest naszej córeczki. Ja uważam, że nie można tak małemu dziecku narzucać religii. Mąż i jego rodzina są oczywiście innego zdania. Pewnie dla dobra rodziny i mojego zdrowia psychicznego znowu będę musiała ustąpić. 

Matylda

Wasze historie są dla nas ważne. Czekamy na listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

Więcej o: