Savannah Haskay to 27-letnia Amerykanka, obok której nie da się przejść obojętnie. Większa część jej ciała jest bowiem pokryta tatuażami. Znajdują się na jej rękach, nogach, klatce piersiowej, plecach, a nawet szyi i twarzy. Trzeba przyznać, że robią wrażenie. Serca czy róże wskazują na to, że Savannah lubi słodki, dziewczęcy styl. Nic bardziej mylnego, wszystkie bowiem zachowane są w ciemnej, mrocznej stylistyce. Znajdziemy też kosę na policzku, a nawet drut kolczasty wokół szyi.
Kobieta zaczęła swoją przygodę z tatuażami w wieku zaledwie 15 lat. Co ciekawe, do wykonania pierwszego z nich zachęcił ją własny ojciec. W ten sposób zakochała się w takiej sztuce. Tatuuje się regularnie od 12 lat i na ten moment dzieła zajmują aż 70 proc. jej ciała. Ale nie zamierza kończyć na tej liczbie.
Hejterzy mówią, że powinnam to skończyć, ale ja chcę być pokryta tatuażami w 90 procentach
- mówi cytowana w serwisie The Sun. Co więcej, pochwaliła się też, ile kosztowały ją jej tatuaże. Do tej pory wydała na nie około 12 tysięcy funtów. Daje to równowartość ponad 60 tysięcy złotych.
Wygląd Savannah wzbudza sporo kontrowersji, zarówno wśród obcych osób, jak i najbliższych. Spotkała się z wieloma przykrymi komentarzami. Wyzwiska, że jest dziwaczką czy głupią to nic w porównaniu do życzeń śmierci. Na poniższym nagraniu cytuje jeden z takich komentarzy.
Powinnaś skończyć na elektrycznym krześle
- czytamy. Dziewczyna w wyniku poważnego wypadku doznała wielu kontuzji. Jak widać na filmiku, ma duży dystans do siebie - zaśmiała się, że zamiast elektrycznego krzesła dostała wózek inwalidzki. Savannah mocno stoi przy swoim i silnie walczy o to, by hejterzy dali sobie spokój. I robi to świetnie - również na tle zawodowym.
Wszyscy zakładają, że nie mam pracy albo jestem narkomanką. Uwielbiam udowadniać, że są w błędzie
- mówi kobieta. 27-latka jest studentką biochemii i na co dzień pracuje nad badaniami dotyczącymi nowotworów. Czy może być lepszy sposób, by utrzeć nosa hejterom?