Do dziś nierozwiązana, zagadka tajemniczej śmierci 25-letniej Pauliny Antczak z Wrocławia budzi wiele wątpliwości i spekulacji. Walkę rodziców dziewczyny o sprawiedliwość opisał w serii artykułów dziennikarz Onetu, Tomasz Pajączek. Przypomnijmy, że do śmierci 25-letniej Wrocławianki doszło w nocy, 24 września 2014 roku w jej mieszkaniu. Kiedy młoda kobieta umierała, w pokoju obok siedział jej chłopak, Dawid Z.
Podczas śledztwa, Dawida Z. uznano głównym podejrzanym. W ciągu wielokrotnych przesłuchań Z. przedstawił łącznie kilka wersji całej historii, która miała doprowadzić do zgonu jego partnerki. Wersje te całkowicie różniły się od siebie i w wielu wątkach wykluczały się wzajemnie. Nie wiadomo, czy którakolwiek z nich jest bliska prawdy. Wiadomo jednak, że to on wezwał pogotowie do umierającej 25-latki. Twierdził, że reanimował kobietę zgodnie z zaleceniami dyspozytora 112, ten jednak po 2 latach wyznał, że nie dawał mu wówczas żadnych wskazówek. O 3.30 Z. zdążył natomiast wysłać do ojca SMS-a o treści: "Odezwij się, Paulina nie żyje", a o 5.05 rano wezwał pogotowie ratunkowe - podawał portal. Tajemnicą pozostaje, co robił przez półtorej godziny pomiędzy tymi czynnościami.
Co również jest niezwykle znamienne w tej sprawie - a co wielokrotnie opisywał w swoich publikacjach reporter Onetu - policja i prokuratura na przestrzeni wielu lat śledztwa dopuściły się całej masy błędów.
Dawida z. - mimo, że wielokrotnie całkowicie zmieniał swoją wersję wydarzeń - ostatecznie uniewinniono od zarzutu "nieumyślnego spowodowania śmierci i nieudzielenia pomocy Paulinie Antczak". Sąd wydał wyrok uniewinniający w maju 2022. Rodzice Pauliny wytoczyli jednak proces z prywatnego oskarżenia. Udało im się zdobyć zgodę na ekshumację ciała córki. Zapłacili za sekcję zwłok i badania toksykologiczne, których wcześniej, o dziwo, prokuratura (która wcześniej nie dopatrzyła się potrzeby zgłębienia sprawy) nie zleciła - donosi Onet.
Odkąd rodzice zmarłej w dotąd niewyjaśnionych okolicznościach 25-latki otrzymali wyniki badań, nie mają wątpliwości, że ich córka padła ofiarą zabójstwa. Podkreślają, że gdy umierała - w mieszkaniu przebywała tylko ze swoim byłym chłopakiem. We krwi Pauliny wykryto bowiem amiodaron, substancję, która dostała się do jej organizmu, gdy dziewczyna jeszcze żyła. Miała to być toksyczna dawka w bardzo wysokim stężeniu. Fakt ten - zdaniem biegłych - wskazuje na udział osób trzecich w jej śmierci.
W maju 2023 roku z kolei Onet informował, że sąd ponownie rozpozna sprawę zagadkowej śmierci Pauliny Antczak. Na wniosek rodziców 25-latki, ich pełnomocników oraz nawet prokuratury przyjrzy się jej Sąd Rejonowy we Wrocławiu.
Rodzice tragicznie zmarłej kobiety wciąż walczą o sprawiedliwość. Od ponad ośmiu lat robią wszystko, by dowiedzieć się, kto mógł śmiertelnie skrzywdzić ich dziecko. Chcą zmiany kwalifikacji prawnej czynu pod kątem zabójstwa. - Spodziewałam, że sprawa nie będzie prowadzona z tego samego artykułu, bo tu wszystko jest jasne. (...). Przecież nikogo więcej nie było na miejscu zgonu. Sam oskarżony zeznał, że przy Paulinie był tylko on - powiedziała dziennikarzowi Onetu Tomaszowi Pajączkowi mama Pauliny. Kim on jest, że oni tak go chronią - dopytywała.
Wszystkie dowody wskazują, że nasza córka została zabita. Ta zbrodnia została popełniona przez konkretną osobę, przez Dawida Z.
- mówił, cytowany przez Onet ,ojciec zmarłej przed laty 25-latki.
Źródła: wiadomosci.onet.pl/wiadomosci.gazeta.pl/crime.com/fakt.pl