Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Zbigniew Wodecki miał 20 lat i dopiero stawiał pierwsze kroki w świecie muzyki, gdy poznał swoją przyszłą żonę. To była miłość od pierwszego wejrzenia, która przerodziła się w blisko 50 lat małżeństwa. Jak zaczął się ich związek?
Do pierwszego spotkania Zbigniewa i Krystyny Wodeckich doszło w Piwnicy pod Baranami. Początkujący artysta grał tam mały koncert, a jego przyszła partnerka siedziała w pierwszym rzędzie. Od razu wpadła mu w oko. Muzyk chciał popisać się na scenie przed atrakcyjną kobietą. Zaczął grać z niezwykłą pasją i intensywnością. Na koniec występu, w jego skrzypcach zerwały się wszystkie struny. Przyszłą parę zapoznał ze sobą kompozytor Zbigniew Konieczny. - Tak to się wszystko zaczęło i potem chyba bardzo szybko potoczyło - wyznała córka artysty w programie "Piosenki Na Wagę Złota".
Na ślubnym kobiercu stanęli rok później. Wesele odbywało się w małym mieszkanku, które stało się inspiracją dla Wojciecha Młynarskiego, autora tekstu do "Lubię wracać tam, gdzie byłem". Opisane w tekście miejsca to nic innego jak wejście do lokalu, który przez lata był pierwszym domem młodej pary. Jednak sielanka w małżeństwie Wodeckich nie trwała wiecznie. Muzyk zyskał ogromną popularność, przez co coraz rzadziej widział się z rodziną. Opieką nad pociechami zajmowała się partnerka artysty. Para doczekała się trójki dzieci - córek Joanny i Katarzyny oraz syna Pawła.
Kariera Zbigniewa Wodeckiego z roku na rok nabierała tempa. Z tego powodu coraz rzadziej bywał w domu. W pewnym momencie nie rozpoznał go jego własny syn. Gdy wrócił do rodziny i zapukał do pokoju 6-letniego Pawła, ten powiedział "Mamo przyjechał ten pan, co śpiewa Pszczółkę Maję". Nieco inaczej wspominają go jego córki. Według nich Wodecki był niezwykle czułym ojcem, który zawsze ich wysłuchał i starał się pomóc, jak tylko potrafił.
Mimo częstych nieobecności mężczyzny, jego związek nadal się rozwijał. Artysta przyznał w jednej z rozmów, że długie trasy koncertowe mogły nawet pomóc w małżeństwie. - Kiedyś z żoną doszliśmy do wniosku, że dzięki temu, iż tak często byłem nieobecny, nasz związek tak długo trwa- wyznał -Gdyby nie tryb mojej pracy, pewnie byśmy się pozabijali, bo mamy zupełnie inne charaktery - podkreslał.
Kompozytor uważał, że właśnie te różnice pozwoliły mu stworzyć udany związek. Według Wodeckiego pary złożone z dwójki artystów nie mają szans na przetrwanie. Krystyna z zawodu była geolożką i nie lubiła blasku fleszy oraz show-biznesu. Mimo dobrych relacji z małżonką media często zarzucały muzykowi liczne romansy. On jednak za każdym razem im zaprzeczał. - Nie miałem czasu na romanse, bo po pierwsze byłem nieśmiały i zawsze zawstydzony w kontaktach z kobietami - wyznał Wodecki - Poza tym byłem skoncentrowany na robieniu kariery i zarabianiu na dom - stwierdził. Zbigniew Wodecki zmarł w 2017 roku po ciężkiej chorobie. Miał 67 lat. Swoje ostatnie chwile spędził w otoczeniu bliskich. Pogrzeb artysty odbył się 30 maja na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.