Pościg za Harrym i Meghan. Informator ujawnia: "Chcieli tylko zaoszczędzić"

Od kilku dni światowe media rozpisują się o pościgu za Harrym i Meghan, podczas którego niemal doszło do tragedii. Para miała przemierzać ulice Nowego Jorku z zabójczą prędkością, by uciec od paparazzich. Na jaw wyszły jednak nowe fakty. Według informatorów do groźnego zajścia mogło dojść przez samego Harry'ego i jego żonę.

Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Jakiś czas temu w mediach pojawiła się informacja o szaleńczym pościgu z udziałem Harry'ego i Meghan, który mógł skończyć się tragicznie. Para pędziła z zawrotną prędkością ulicami Nowego Jorku, rzekomo uciekając od paparazzich. Małżonkowie cenią bowiem prywatność; w wielu wywiadach podkreślali, że chcą żyć z dala od blasku fleszy. W pierwszej chwili dla obserwatorów z zewnątrz było więc jasne, że Meghan i Harry pędzili z taką prędkością, by uciec od fotoreporterów. Na jaw wyszły jednak nowe fakty, które rzucają nieco inne światło na całą sprawę. 

Meghan i Harry uczestniczyli w pościgu. Wyznania świadków zaskakują 

Małżonkowie po jednej z nowojorskich imprez postanowili wydać oświadczenie, w którym poinformowali o tym, co się wydarzyło. Twierdzą, że ścigał ich tłum nachalnych fotoreporterów. Po czasie sytuacja stawała się coraz groźniejsza, aż w końcu doszło do kolizji, która mogła zakończyć się "prawdziwą katastrofą". - Tłum paparazzich śledził ich, nie odstępował na krok. Wszystko to przypomniało mi o scenach z przeszłości, w których uczestniczyła matka Harry'ego [księżna Diana - przyp. red.]. To było okropne - opowiadała kobieta, która była świadkiem zdarzenia. 

Coraz więcej niejasności wokół tajemniczego pościgu 

Rzecznik nowojorskiej policji - Julian Phillips, cytowany przez "Radio ZET", poinformował o tym, że funkcjonariusze nie odnotowali żadnej kolizji ani innych nieprawidłowości w związku z powrotem książęcej pary z imprezy. Jakby tego było mało, do dziennikarzy portalu pagesix.com miały zgłosić się osoby z "bliskiego otoczenia małżeństwa", które twierdzą, że do pościgu doszło przez to, że Harry i Meghan próbowali zdobyć darmowy nocleg w ekskluzywnym hotelu, stąd pośpiech.

Jak twierdzi informator, małżonkowie chcieli zatrzymać się w ulubionym miejscu księżnej Diany i ubiegali się o zniżkę. - Gdy właściciele hotelu odmówili, para wsiadła w samochód, aby udać się do swoich przyjaciół mieszkających na Upper East Side - podaje "WP". 

Powinni byli dostać hotel dla bezpieczeństwa wszystkich. Zamiast tego chcieli tylko zaoszczędzić, dlatego zażądali darmowego miejsca na nocleg

- wyznaje źródło portalu pagesix.com.

 

Źródła: "Radio ZET", "WP", pagesix.com

Więcej o: