Nic tak nie denerwuje wielu osób, często zaraz po ślubie, jak pytanie: "Kiedy dziecko?". Niektórzy nawet nie pytają, tylko wręcz zakładają, że teraz, skoro związek już jest zalegalizowany, zgodnie z porządkiem świata czas na potomstwo. Pytania lub stwierdzenia padają na tyle często, że w wielu sytuacjach nawet święty by stracił cierpliwość. No bo to ich życie, ich plany. Dlaczego ktoś inny tak przebiera nogami w oczekiwaniu na informację o ciąży?
- Czy tylko mnie niemiłosiernie denerwują ciągłe pytania rodziny o to, kiedy będziemy mieli dziecko? A najlepiej od razu trójkę. Ledwo zdążyłam wyjść za mąż, a pytania dosłownie bombardują mnie z każdej strony. Właściwie to były już przed ślubem. Z mężem jesteśmy parą od 7 lat, a małżeństwem od roku. Jak tylko związek zrobił się "poważniejszy", moja mama i babcia co chwila wrzucały jakieś tekściki o dzieciach. Teraz pytania lecą od każdego, przy każdej okazji. Nawet mój teść, który się raczej nie wypowiada głośno o takich sprawach, zaczął znacząco zerkać na mojego męża. No ludzie!
To jest tak intymna sprawa... Jakim cudem to się stało tematem numer jeden dla OBCYCH osób? Co im do tego, jakie mamy plany na przyszłość? Ja nikomu nie zaglądam między nogi! Dlaczego ja się muszę z tego tłumaczyć?
- pyta autorka listu.
- A może w ogóle nie chcemy mieć dzieci? Boże, gdyby moja mama i teściowa to usłyszała, chyba by padły. A przecież wychowanie dziecka to wyłączenie z życia na kilka lat. To tygodnie, a nawet miesiące wiecznie przerywanego snu. Nie da się nic zaplanować, bo wszystko zależy od tego, o której "bombelek" się obudzi. Jasne, mama i teściowa mieszkają blisko, ale ostatecznie to nie one miesiącami będą wstawać 8 razy w nocy. Że nie wspomnę o wpieprzaniu się w to, jak je wychowuję, że przyzwyczajam do noszenia, dlaczego karmię mlekiem modyfikowanym albo dlaczego jeszcze nie przestałam piersią.
Już się wystarczająco nasłuchałam od koleżanek, jak to wszystko wygląda - nie, dziękuję! Tzn. może kiedyś, ale na razie nie jestem gotowa.
Warto też dodać, że niejedna para od miesięcy, a nawet lat stara się o dziecko, niestety bezskutecznie. Problem bezpłodności dotyczy wielu osób. Nie każdy chce się tym dzielić z innymi, szczególnie niezbyt bliskimi osobami - a i takie często, nawet podczas krótkiej wymiany zdań potrafią zejść na ten temat. W takiej sytuacji każde kolejne pytanie jest jak cios prosto w serce. I tak miesiącami.
Myślę, że warto o tym głośno mówić, bo wiem, że nie jestem jedyna. Może w końcu ludzie zaczną szanować decyzje i życiowe wybory innych osób
- dodaje autorka. Ciąża i posiadanie dzieci to duże sprawy, nic więc dziwnego, że ten temat ekscytuje wiele osób. Z pewnością bliscy nie mają złych intencji, wtrącając teksty o powiększaniu rodziny. Warto jednak znać umiar i nie zadawać niewygodnych pytań przy każdej możliwej okazji. Idealnym rozwiązaniem byłaby szczera rozmowa i poznanie zdania pary "na celowniku". Dobrze by było też to zdanie zaakceptować.