Włożyła zwłoki dziecka do skrzynki i trzymała na balkonie. Policji zeznała, że oddała je do adopcji

29-letnia Iwona była już matką trzylatka i nie chciała mieć więcej dzieci. Gdy dowiedziała się o drugiej ciąży, nie była zachwycona. Szybko okazało się, że po ciążowym brzuchu, jak i dziecku nie ma śladu, a kobieta podtrzymywała, że oddała niemowlę do adopcji. Prawda okazała się jednak okrutna.

29-letnia Iwona J. mieszkała w Żorach, w województwie śląskim. Miała bogatą przeszłość kryminalną. Znana była z oszustw, kradzieży oraz rozbojów, ponieważ właśnie w taki sposób próbowała zdobyć środki do życia. Nigdy nie pracowała, a pomoc z lokalnego MOPS-u nie wystarczała. Gdy po drugiej ciąży Iwony nie było śladu, sprawą zainteresowała się pracownica Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Zobacz wideo Bovska o staraniach o dziecko i procedurze in-vitro: "To wymaga systematyczności, obowiązkowości i nie można ominąć żadnego zastrzyku"

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Brak ciąży i dziecka. Sprawą zainteresowała się pracowniczka MOPS-u

Iwona korzystała z pomocy MOPS-u i podczas jednej z wizyt pracownica ośrodka zauważyła, że kobieta nie ma już ciążowego brzucha. Gdy zapytała o płeć nowo narodzonego dziecka, Iwona była zakłopotana, co wzbudziło podejrzenia. Pracownica MOPS-u postanowiła wezwać policję. Iwona ze względu na swoją przeszłość kryminalną była już dobrze znana funkcjonariuszom, lecz na ich pytania nie potrafiła racjonalnie odpowiedzieć. Nieco światła na sprawę rzuciła matka kobiety, która przyznała, że jej córka urodziła i oddała syna do adopcji rodzinie zza granicy. Iwona jednak gubiła się w tym, co mówiła i nie potrafiła opowiedzieć policji o procedurze adopcyjnej. Co jakiś czas zmieniała też swoje zeznania.

Jak prać buty w pralce? Jak prać buty w pralce? Przed umieszczeniem w bębnie zrób dwie rzeczy

Nieustanna zmiana zeznań i szokująca prawda. Dziecko wcale nie trafiło do adopcji

Funkcjonariusze przesłuchali także partnera Iwony. Przyznał, że nic nie wiedział o ciąży, ponieważ kobieta twierdziła, że zmiany w wyglądzie są spowodowane rakiem jajnika. Pewnego dnia Iwona bardzo źle się poczuła i kazała wyjść mężczyźnie z mieszkania. W tym czasie urodziła. Dziecko od razu zawinęła w ręcznik i udusiła. Następnie owinęła niemowlę folią, umieściła w poszewce na poduszkę i ponownie oplotła folią. Szczelnie zakleiła zawiniątko taśmą izolacyjną, włożyła je do foliowej torebki i ukryła w skrzynce na narzędzia. Szybko posprzątała, a w tym czasie jej partner stał pod drzwiami. Po wszystkim Iwona znów wpuściła go do środka. Nie był niczego świadomy.

Marta Chodorowska Marta Chodorowska z "Rancza" w bikini. "Skąpo, ale widok bóstwa"

Kilka dni po zdarzeniu Iwona J. przeprowadziła się, zabierając ze sobą ciało syna, które tym razem ukryła na balkonie. Po kilku tygodniach poprosiła partnera o to, by zakopał skrzynkę z ciałem w lesie. Mężczyzna myślał, że ukrywa skradzione fanty. Śledczy od razu połączyli fakty i udali się na wskazane przez niego miejsce, wykopując skrzynkę z ciałem dziecka. Iwona tłumaczyła, że była w szoku poporodowym, lecz psychiatra to wykluczył. Specjalista przyznał jednak, że kobieta ma osobowość psychopatyczną. W międzyczasie Iwona próbowała przekonać partnera, by zeznawał na jej korzyść, podtrzymując jej wersję o szoku poporodowym. 6 października 2016 roku Iwona J. została skazana za zabójstwo na 25 lat pozbawienia wolności.

Więcej o: