29-letnia Iwona J. mieszkała w Żorach, w województwie śląskim. Miała bogatą przeszłość kryminalną. Znana była z oszustw, kradzieży oraz rozbojów, ponieważ właśnie w taki sposób próbowała zdobyć środki do życia. Nigdy nie pracowała, a pomoc z lokalnego MOPS-u nie wystarczała. Gdy po drugiej ciąży Iwony nie było śladu, sprawą zainteresowała się pracownica Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Iwona korzystała z pomocy MOPS-u i podczas jednej z wizyt pracownica ośrodka zauważyła, że kobieta nie ma już ciążowego brzucha. Gdy zapytała o płeć nowo narodzonego dziecka, Iwona była zakłopotana, co wzbudziło podejrzenia. Pracownica MOPS-u postanowiła wezwać policję. Iwona ze względu na swoją przeszłość kryminalną była już dobrze znana funkcjonariuszom, lecz na ich pytania nie potrafiła racjonalnie odpowiedzieć. Nieco światła na sprawę rzuciła matka kobiety, która przyznała, że jej córka urodziła i oddała syna do adopcji rodzinie zza granicy. Iwona jednak gubiła się w tym, co mówiła i nie potrafiła opowiedzieć policji o procedurze adopcyjnej. Co jakiś czas zmieniała też swoje zeznania.
Funkcjonariusze przesłuchali także partnera Iwony. Przyznał, że nic nie wiedział o ciąży, ponieważ kobieta twierdziła, że zmiany w wyglądzie są spowodowane rakiem jajnika. Pewnego dnia Iwona bardzo źle się poczuła i kazała wyjść mężczyźnie z mieszkania. W tym czasie urodziła. Dziecko od razu zawinęła w ręcznik i udusiła. Następnie owinęła niemowlę folią, umieściła w poszewce na poduszkę i ponownie oplotła folią. Szczelnie zakleiła zawiniątko taśmą izolacyjną, włożyła je do foliowej torebki i ukryła w skrzynce na narzędzia. Szybko posprzątała, a w tym czasie jej partner stał pod drzwiami. Po wszystkim Iwona znów wpuściła go do środka. Nie był niczego świadomy.
Kilka dni po zdarzeniu Iwona J. przeprowadziła się, zabierając ze sobą ciało syna, które tym razem ukryła na balkonie. Po kilku tygodniach poprosiła partnera o to, by zakopał skrzynkę z ciałem w lesie. Mężczyzna myślał, że ukrywa skradzione fanty. Śledczy od razu połączyli fakty i udali się na wskazane przez niego miejsce, wykopując skrzynkę z ciałem dziecka. Iwona tłumaczyła, że była w szoku poporodowym, lecz psychiatra to wykluczył. Specjalista przyznał jednak, że kobieta ma osobowość psychopatyczną. W międzyczasie Iwona próbowała przekonać partnera, by zeznawał na jej korzyść, podtrzymując jej wersję o szoku poporodowym. 6 października 2016 roku Iwona J. została skazana za zabójstwo na 25 lat pozbawienia wolności.