To miała być wymarzona podróż poślubna. Przerwała ją tajemnicza śmierć kobiety

Michaela Harte zginęła w czasie podróży zaledwie trzy tygodnie po swoim ślubie. Kobieta została pochowana w swojej sukience ślubnej. A sprawcy morderstwa do tej pory pozostają nieznani.

27-letnia nauczycielka z Irlandii Północnej Michaela Harte oraz piłkarz klubu County Down John McAreavey pobrali się 30 grudnia 2010 roku. Na ich weselu bawiło się ponad 300 gości. Niedługo po ślubie państwo młodzi wybrali się w wymarzoną podróż. Celem wyprawy był Mauritius. Ich znajomi i bliscy byli przekonani, że będzie to najpiękniejszy czas w życiu nowożeńców. Niestety pobyt na rajskiej wyspie szybko przerodził się w koszmar. 

Zobacz wideo Mozil o weselu za dwa tysiące

Długo nie wracała z pokoju

Najpierw Michaela oraz John spędzili tydzień w Dubaju. Dopiero po tym czasie wybrali się na Mauritius. Zatrzymali się w luksusowym hotelu w północno-wschodniej części wyspy. Ich urlop rozpoczął się bardzo przyjemnie. Nowożeńcy przez większość czasu odpoczywali na leżakach. Pewnego dnia Michaela udała się do pokoju po ulubioną słodką przekąskę. Długo jednak nie wracała, co zdziwiło jej męża. John postanowił więc po nią pójść. 

 

W apartamencie mężczyzna znalazł swoją żonę. Kobieta leżała w wannie wypełnionej zimną wodą. Mimo prób reanimacji nie udało się jej uratować. Początkowo mężczyzna był przekonany, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Prowadzący śledztwo wykluczyli jednak taką możliwość. 

Złodziej stał się mordercą

Już na początku śledczy zaczęli podejrzewać, że za odebranie życia kobiecie prawdopodobnie odpowiedzialny jest ktoś z obsługi hotelowej. To dlatego, że sprawca wszedł do pokoju używając karty magnetycznej. Zdaniem funkcjonariuszy było to zabójstwo nieumyślne. Ktoś chciał okraść mieszkańców apartamentu. Jednak kobieta przyłapała złodzieja na gorącym uczynku. Dlatego też musiała zginąć.

Mimo upływu lat, do dzisiaj nie ustalono, kto jest odpowiedzialny za zbrodnię. Początkowo krąg podejrzanych ograniczono do sześciu osób. Niestety już na samym początku śledztwa popełniono wiele błędów. Nie przesłuchano ważnych świadków i nie zabezpieczono istotnych dla sprawy dowodów. Poza tym główni oskarżeni po czasie wyjawili, że przyznali się do stawianych im zarzutów, gdyż byli torturowanie przez policjantów.

Więcej o: