Nikki Allford odwiedziła wielu specjalistów i za każdym razem została odesłana z kwitkiem. Zwykle słyszała, że niektórzy tak mają, że ich miesiączki są bardzo bolesne i po prostu nie ma farta. Jej problemy zaczęły się, gdy miała 19 lat i przez kilka lat nikt nie mógł jej pomóc, czytamy w serwisie Metro. Przez pewien okres bywała u ginekologa dwa razy w tygodniu, ponieważ ból był nie do wytrzymania. W końcu została zakwalifikowana do operacji, w celu ustalenia, czy w jej układzie rozrodczym nie rozwija się nowotwór, jednak znaleziono jedynie cysty, a diagnozy nie usłyszała jeszcze przez kilka lat.
Kobieta ma ogromny żal do lekarzy. Uważa, że mają ogromne braki w wiedzy. Adenomioza wcale nie jest bardzo rzadką przypadłością. Cierpi na nią średnio 1 na 500 kobiet. Tymczasem nawet specjaliści potrafili pomylić ją z endometriozą, a jeden z nich sam przyznał, że musiał to wygooglować, bo nigdy nie słyszał o adenomiozie.
Podczas jeden z wizyt lekarka powiedziała, że niepoprawnie wymawiam endometriozę
- powiedziała Allford.
32-latka przyznała, że mogłaby odhaczyć wszystkie mozliwe symptomy. To przede wszystkim ogromny, kłujący ból podbrzusza, który porównuje do skurczy porodowych. Kobieta skarży się również na tak obfite krwawienia podczas miesiączki, że tampony musi zmieniać co 20 minut, a na łóżku układa dwie warstwy podkładów higienicznych. Ponadto ma problem ze wzdęciami:
Brzuch jest tak wzdęty, że wyglądam, jakbym była w ciąży. Zdarzyło się, że ludzie pytali mnie o termin porodu.
Kolejną przykrą konsekwencją tej choroby jest trudność z zajściem w ciążę. A gdy się to jednak uda, istnieje duże ryzyko poronienia. Allford jest matką trójki dzieci, jednak prób posiadania potomstwa było znacznie więcej. Aż siedem razy nie udało jej się donosić ciąży.
Lekarze stawiają na hamowanie rozwoju choroby poprzez terapię hormonalną oraz wprowadzenie leków przeciwzapalnych i przeciwbólowych, by poprawić komfort życia pacjentek. By pozbyć się obecnych ognisk chorobowych, robi się to operacyjnie. Czasem wiąże się to z całkowitym usunięciem macicy.
Gdy miałam 29 lat, błagałam lekarza, żeby zlecił wykonanie histerektomii [usunięcia części lub całej macicy - przyp. red.]. Jedyne, co usłyszałam to: A co, jeśli będziesz chciała mieć więcej dzieci w przyszłości?
- powiedziała Nikki Allford, która już wtedy była matką trójki i nie planowała powiększać rodziny. Za to życie w nieustającym, przenikliwym bólu nie wyglądało jak przyjemna perspektywa.
Kobieta postanowiła mówić głośno o tej chorobie, by dowiedziało się o niej jak najwięcej osób. Przede wszystkim tych, które na nią cierpią, lecz także lekarzy, by potrafili ją poprawnie diagnozować u swoich pacjentów. Nikki założyła stronę internetową, by zwiększać świadomość społeczeństwa.