Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Alicja Majewska jest jedną z najbardziej uwielbianych polskich artystek lat 80. Jak ostatnio wyznała, jej talent przyniósł jej nie tylko ogromną popularność, ale i pewnego mężczyznę, który stał się jej stalkerem. Bywał pod jej domem, chciał się z nią związać, jednak piosenkarka stale go ignorowała. Jego listy stały się dla niej ważnym doznaniem artystycznym.
Po jednym z ostatnich koncertów Alicji Majewskiej artystka wyznała reporterowi "Pomponika" tajemnicę, o której nie wiedział nikt z szerszej publiki. Okazało się, że na początku jej kariery musiała zmierzyć się ze stalkerem. Mężczyzna był bardzo bezpośredni w wyznawaniu swoich uczuć wobec piosenkarki. Często pisał do niej listy, w których snuł historie o ich przyszłym wspólnym życiu.
Z biegiem czasu sytuacja stała się niekomfortowa. Natręt zaczął pojawiać się pod domem Majewskiej. - Wiele lat temu miałam psychicznie niezdrowego fana, który planował wspólne życie ze mną - wspominała gwiazda - Okazało się, że bywał pod moim domem. Doszłam do źródeł, do jego znajomych i okazało się, że to nie było groźne. Była to chora psychicznie osoba, która mnie uwielbiała - wyznała. Choć mężczyzna nie przestawał jej nagabywać, artystka stale go ignorowała.
Stalker nagabywał gwiazdę przez kilka miesięcy. W pewnym momencie przestał pojawiać się pod jej domem i wysyłać listy. W jednym z ostatnich napisał, że trafił do szpitala. To sprawiło, że gwiazda odczuła pewnego rodzaju tęsknotę za adoratorem. - Pisał przepiękne opowiadania - stwierdziła - Bardzo mi brakowało tych listów, chociaż wiedziałam, że nawiązanie kontaktu byłoby niewłaściwe - przyznała Majewska. To wydarzenie sprawiło, że artystka zaczęła stanowczo oddzielać życie prywatne od pracy. Choć na scenie stara się podzielić się z fanami cząstką siebie, poza nią niezbyt często się z nimi spotyka. Jak przyznała, woli sama ustalać granice i nigdy jej nie przekracza. Lubi obserwować, jak jej wielbiciele "wychodzą na ludzi", jednak unika bliskich relacji, jak ognia.