Joanna miała narzeczonego i planowała ślub. W przyszłości chciała zostać piosenkarką, lecz w 1994 roku została brutalnie zamordowana. Sprawca zadał jej kilkanaście ciosów nożyczkami, ponieważ odrzuciła jego zaloty. Przez 20 lat policja nie miała pojęcia, kto stoi za śmiercią młodej dziewczyny.
Joanna mieszkała w wieżowcu przy ulicy Żmudzkiej w Bydgoszczy. Feralnego dnia narzeczony dziewczyny zaniepokojony brakiem kontaktu z jej strony, przyszedł do mieszkania i zastał makabryczny widok. Zakrwawiona Joanna leżała na podłodze. Miała rany na szyi, ramionach i udach. Chłopak szybko wezwał policję, która ustaliła, że na drzwiach nie ma śladów włamania, a więc Joanna prawdopodobnie znała mordercę. Przez ponad 20 lat nie zdołano ustalić, kto i dlaczego pozbawił ją życia.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
28 czerwca 1996 roku umorzono śledztwo z powodu braku dowodów. Dopiero wiele lat później do sprawy powrócili policjanci z bydgoskiego Archiwum X. Ponownie zbadali poszlaki, a dzięki rozwojowi technologii byli w stanie dowiedzieć się znacznie więcej, niż w 1994 roku. Po dokonaniu zbrodni sprawca starannie wyczyścił mieszkanie, ale zapomniał o jednym szczególe — kablu od odkurzacza, na którym pozostawił odciski palców. Po 21 latach ujęto mordercę Joanny, którym okazał się Sławomir G., mieszkający 6 pięter niżej sąsiad dziewczyny. Mężczyzna nie miał problemów z prawem do 2014 roku, a wtedy jego odciski trafiły do policyjnej bazy.
Sławomir G. był już wcześniej przesłuchiwany przez policję, lecz w 1994 roku nie było żadnych dowodów wskazujących jego winę. Na dzień śmierci Joanny przedstawił także alibi, jednak 20 lat później przyznał się do winy, choć początkowo mataczył w śledztwie. Próbował przekonać śledczych, że pomiędzy nim a Joanną doszło do szamotaniny, w wyniku której dziewczyna sama nadziała się na nożyczki. Ostatecznie odwołał zeznania i przyznał, że zabił Joannę, ponieważ ją kochał, a ona go odrzuciła. Kiedy dowiedział się, że planuje ślub, był wściekły, więc poszedł do niej i ją zabił. Opowiedział o tym, jak Joanna konała w męczarniach, a on w tym czasie odkurzał mieszkanie, aby zatrzeć ślady. W 2015 roku Sławomir G. został skazany na 15 lat więzienia.