Joanna zginęła, bo odrzuciła jego zaloty. Wpadł dopiero po 20 latach przez kabel od odkurzacza

Morderca 22-letniej Joanny Sendeckiej przez ponad 20 lat pozostawał nieujęty. Prowadził normalne życie. Wziął ślub i został ojcem. Kiedy został złapany, rodzina Joanny nie mogła uwierzyć, że zamordował ją człowiek, który był jej bliskim sąsiadem.

Joanna miała narzeczonego i planowała ślub. W przyszłości chciała zostać piosenkarką, lecz w 1994 roku została brutalnie zamordowana. Sprawca zadał jej kilkanaście ciosów nożyczkami, ponieważ odrzuciła jego zaloty. Przez 20 lat policja nie miała pojęcia, kto stoi za śmiercią młodej dziewczyny. 

Zobacz wideo Policjanci z "Archiwum X" doprowadzili do zatrzymania podejrzanego o popełnienie morderstwa sprzed 23 lat.

Zabił Joannę nożyczkami. Przez 20 lat pozostawał nieuchwytny

Joanna mieszkała w wieżowcu przy ulicy Żmudzkiej w Bydgoszczy. Feralnego dnia narzeczony dziewczyny zaniepokojony brakiem kontaktu z jej strony, przyszedł do mieszkania i zastał makabryczny widok. Zakrwawiona Joanna leżała na podłodze. Miała rany na szyi, ramionach i udach. Chłopak szybko wezwał policję, która ustaliła, że na drzwiach nie ma śladów włamania, a więc Joanna prawdopodobnie znała mordercę. Przez ponad 20 lat nie zdołano ustalić, kto i dlaczego pozbawił ją życia.

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl 

Posprzątał mieszkanie, lecz pominął jeden drobiazg. Wpadł dzięki rozwojowi technologii 

28 czerwca 1996 roku umorzono śledztwo z powodu braku dowodów. Dopiero wiele lat później do sprawy powrócili policjanci z bydgoskiego Archiwum X. Ponownie zbadali poszlaki, a dzięki rozwojowi technologii byli w stanie dowiedzieć się znacznie więcej, niż w 1994 roku. Po dokonaniu zbrodni sprawca starannie wyczyścił mieszkanie, ale zapomniał o jednym szczególe — kablu od odkurzacza, na którym pozostawił odciski palców. Po 21 latach ujęto mordercę Joanny, którym okazał się Sławomir G., mieszkający 6 pięter niżej sąsiad dziewczyny. Mężczyzna nie miał problemów z prawem do 2014 roku, a wtedy jego odciski trafiły do policyjnej bazy. 

Zabił, bo odrzuciła jego zaloty. Kiedy konała, odkurzał mieszkanie 

Sławomir G. był już wcześniej przesłuchiwany przez policję, lecz w 1994 roku nie było żadnych dowodów wskazujących jego winę. Na dzień śmierci Joanny przedstawił także alibi, jednak 20 lat później przyznał się do winy, choć początkowo mataczył w śledztwie. Próbował przekonać śledczych, że pomiędzy nim a Joanną doszło do szamotaniny, w wyniku której dziewczyna sama nadziała się na nożyczki. Ostatecznie odwołał zeznania i przyznał, że zabił Joannę, ponieważ ją kochał, a ona go odrzuciła. Kiedy dowiedział się, że planuje ślub, był wściekły, więc poszedł do niej i ją zabił. Opowiedział o tym, jak Joanna konała w męczarniach, a on w tym czasie odkurzał mieszkanie, aby zatrzeć ślady. W 2015 roku Sławomir G. został skazany na 15 lat więzienia. 

Więcej o: