Mam po dziurki w nosie rodzinnych wesel. Na kolejne nie idę. Mama już się odgraża

- Mam czasami wrażenie, że ludzie zapraszają tak dalekich krewnych, których nie widzieli od dawna, by zwróciły im się koszta przygotowania wystawnych imprez. Ja nie chciałabym, by na moim weselu bawiły się osoby, z którymi od lat nie utrzymuję kontaktu - pisze w liście nadesłanym do redakcji nasza czytelniczka Monika.

Piszę ten list, gdyż z tego, co mi wiadomo, podobny problem ma wiele osób. Niedawno dostałam aż trzy zaproszenia na wesela. O ile, na pewno wybiorę się na imprezę mojego przyjaciela, na dwie pozostałe nie mam zupełnie ochoty. Po pierwsze, szkoda mi na to pieniędzy. Słyszałam, że teraz do koperty dla nowożeńców wypada włożyć nawet 1000 złotych! Po drugie, wszystkie te imprezy odbywają się kilkaset kilometrów od mojego miasta. Szkoda mi więc na nie czasu, zwłaszcza że nie jestem fanką wesel. To zazwyczaj nudne imprezy ze słabą muzyką, nadmiarem jedzenia i nietaktownymi pytaniami pijanych członków rodziny. Staram się więc ograniczyć w nich udział do minimum. 

Zobacz wideo Janachowska chce odnowić przysięgę małżeńską?

Moja mama jednak tego nie rozumie. Według niej obecność na weselu w rodzinie jest obowiązkowa. W ubiegłym tygodniu zadzwoniła do mnie i poinformowała mnie, że dostałam aż dwa zaproszenia. Pierwsze - od córki jej stryjecznej siostry, którą ostatnio widziałam chyba 15 lat temu. Drugie - od mojego ciotecznego brata, z którym też nie utrzymuję kontaktu. Pierwsza impreza jest w lipcu, druga w sierpniu - dokładnie dzień po weselu mojego przyjaciela.

Powiedziała, że sprawię jej ogromny ból

Powiedziałam mamie, że nie chcę brać udziału we wszystkich tych wydarzeniach i z czegoś na pewno będę musiała zrezygnować. Moje słowa niespodziewanie rozpoczęły awanturę. Usłyszałam m.in. że powinnam zrezygnować z udziału w imprezie bliskiej mi osoby, by móc pojawić się na weselu ciotecznego brata. Dodała, że sprawię jej ogromny ból, jeśli zrezygnuję. 

Wolę kameralne imprezy

Pojawił się też oczywiście argument, że jeśli ja nie przyjdę na wesele, inni nie pojawią się na moim. Tylko że mi na tym zupełnie nie zależy! Mam czasami wrażenie, że ludzie zapraszają tak dalekich krewnych, których nie widzieli od dawna, by zwróciły im się koszta przygotowania wystawnych imprez. Ja nie chciałabym, by na moim weselu bawiły się osoby, z którymi od lat nie utrzymuję kontaktu. Znacznie bardziej podobają mi się przyjęcia w kameralnym gronie.

Sytuacja jest dla mnie dosyć stresująca. Nie chcę kłócić się z moją mamą i jej ranić. Jednak udział w tych imprezach także nie będzie dla mnie żadną przyjemnością. Nie wiem na razie, jak to wszystko rozegrać. Na szczęście mam jeszcze dwa tygodnie na ostateczną odpowiedź. 

Więcej o: