Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Po obejrzeniu "Titanica" w głowach wielu osób pozostało jedno pytanie bez odpowiedzi: czy Jack mógłby zmieścić się razem z Rose na drzwiach? Sporo fanów uważa, że oboje mogliby przeżyć katastrofę statku. Pomimo ogromnego rozgłosu, jaki zyskał ten problem, prawie nikt nie zwrócił uwagi na to, że w rzeczywistości Kate Winslet wcale nie dryfowała na drzwiach.
Wielu fanów zarzucało reżyserowi filmu błąd. Według nich element pokładu, dzięki któremu postać grana przez Kate Winslet wyszła z katastrofy bez szwanku, był wystarczająco duży, aby również zmieścił się na nim Jack. Głos zabrał sam James Cameron. W 2023 roku przyznał rację fanom tej teorii. - Finałowy werdykt: Jack mógł przeżyć - powiedział w wywiadzie dla "The Daily Beast" - To jednak zależy od wielu zmiennych. (...) Na podstawie tego, co wiem dzisiaj, z pewnością zmniejszyłbym tratwę - wyznał reżyser.
Choć fani doczekali się odpowiedzi, wielu z nich pominęło jeden ważny szczegół. Do tej pory widzowie myślą, że Rose została uratowana dzięki dryfującym drzwiom. To właśnie na nich położyła się bohaterka, aby nie utonąć. Jednak czy na pewno? Jak się okazuje, tratwa, która ocaliła życie postaci Kate Winslet, to wcale nie drzwi.
Chyba każdy zna kulminacyjną scenę "Titanica". Główni bohaterowie dryfują w lodowatej wodzie. Rose leży na drzwiach, a Jack kurczowo trzyma się ich krawędzi, jednak na koniec puszcza tratwę i tonie. Wieloletnie poszukiwania odpowiedzi na pytanie o uratowanie Jacka i miliony fanów szerzących teorię o wielkości tratwy przeoczyły ten szczegół. "Drzwi", które uratowały Rose z opresji, to tak naprawdę element ozdobny znajdujący się nad nimi.
Wnętrze Titanica fot. Robert John Welch (1859-1936), Domena publiczna
Szczegół, choć wydaje się dość istotny, w rzeczywistości nie zmieniłby losów bohaterów. Choć James Cameron w końcu zmienił zdanie na temat potencjalnego ratunku dla postaci Leonardo DiCaprio, sama konstrukcja elementu nie miałaby wpływu na finalny przebieg sceny.