Te przysmaki królowały w PRL i wracają do łask. Dla wielu wciąż są kulinarnym koszmarem

W czasach PRL gospodynie wykazywały się nie lada kreatywnością. Na stołach królowały dania, które niektórzy wciąż wspominają z sentymentem. I choć część z nich wraca do łask, u wielu wciąż wywołuje ciarki.

Nie da się ukryć, że w czasach PRL-u zdecydowanie częściej robiono "coś z niczego". Kombinowanie, zastępowanie brakujących składników czy sięganie po produkty współcześnie uważane za niecodzienne było powszechne. Wraz z powracającą modą na PRL na stoły powracają też popularne dania i przysmaki. Choć dziś nie wszystkie brzmią tak apetycznie, jak kiedyś.

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Klasyk z PRL-u, czyli ciasteczka orzeszki [PRZEPIS]

Kreatywność i "coś z niczego". Dania, które w PRL-u były prawdziwymi rarytasami

Popularnym daniem obiadowym były kotlety jajeczne, ale prawdziwym hitem był schabowy z mortadeli. Plastry obtaczane w jajku lub mleku i bułce, smażone na tłuszczu i czasem serwowane z jajkiem sadzonym, były rarytasem, choć z prawdziwą włoską mortadelą nie miały zbyt wiele wspólnego. Dziś wiele osób miło wspomina jakość sprzedawanych w czasach PRL wędlin. – Większość wędlin w PRL była fatalna. W mojej rodzinie złą sławą cieszyła się mortadela, wędlina śmietnik – wspominał historyk Antoni Dudek z Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej. Brakujące składniki zastępowano tymi, które były dostępne, dzielono się przepisami i informacjami o tym, że w sklepie pojawiły się nowe produkty. Pomysłowość gospodyń domowych wykorzystywano w książkach kucharskich.

Zdecydowanie częściej niż dziś na stołach gościły również podroby. Flaczki, żołądki w sosie, wątróbka, móżdżek czy cynaderki (czyli po prostu nerki) to tylko niektóre z przykładów. Hitem były też ozorki serwowane z sosem chrzanowym. Warto wspomnieć o kaszance, czasem nazywanej "polskim kawiorem", co do której wiele osób ma mieszane uczucia. Tak, jak do zimnych nóżek w galarecie czy do galarety w ogóle. Podczas domowych przyjęć na stołach pojawiały się śledzie, marynowane grzybki i prawdziwa królowa polskich sałatek - jarzynowa.

Potrawy na stole - widoczne m.in.: ryba po grecku, pasztet i sałatka jarzynowaPotrawy na stole - widoczne m.in.: ryba po grecku, pasztet i sałatka jarzynowa Fot. Archiwum Grażyny Rutowskiej, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Prawdziwe słodkości i dziecięce koszmary. Te dania królowały nie tylko w przedszkolach

Zmorą w przedszkolach i na szkolnych stołówkach nie tylko w czasach PRL-u były zupy mleczne, choć wiele osób dziś wspomina je z sentymentem. Tak jak zupy owocowe, przez złośliwych nazywane często "kompotem z makaronem". Milej wspomina się ryż z rozgotowanym jabłkiem i śmietaną czy leniwe pierogi ze słodką bułką tartą. Wśród słodkości, które współcześnie znów wracają do łask, znajduje się też blok czekoladowy, w którym przed laty... brakowało czekolady.

Więcej o: