Para młoda zatrzymana trzy dni przed ślubem. On był seryjnym mordercą, ona ukrywała dowody

Sprawa Mariusza G. wstrząsnęła całym krajem. Policja zatrzymała mężczyznę na trzy dni przed jego ślubem. Jak się okazało, był winny zabójstwa trzech kobiet. 46-latek nie działał sam. Według ustaleń śledczych w sprawę zamieszana była również narzeczona mordercy.

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Mariusz G. nie spodziewał się, że jego zbrodnie kiedykolwiek wyjdą na jaw. Nawet gdy policja zatrzymała go w areszcie, nie przyznawał się do winy. Dopiero odnalezienie ciała jednej z ofiar, sprawiło, że wyjawił szczegóły morderstw. Trzy dni później miał stanąć na ślubnym kobiercu.

Zobacz wideo Jak wygląda proces oskarżonego w procesie karnym? "Tylko raz widziałam, żeby po wyroku zaczął płakać"

Uwodził kobiety, po czym je mordował. Pomagały mu przy tym cztery inne osoby

46-letni Mariusz G. z Kołobrzegu przedstawiał się jako marynarz, biznesmen i wiceprezes lokalnego klubu morsów. Mężczyzna potrafił niezwykle szybko rozkochać w sobie kobiety. Wykorzystywał swoją charyzmę, po czym mordował nieświadome ofiary. Po zabójstwach przejmował ich dobytek. Myślał, że razem ze współpracownikami obmyślił plan na zbrodnię idealną. Nie przyznawał się, aż do momentu, w którym policja znalazła ciało jednej z kobiet. Dopiero wtedy wyznał, w jaki sposób zabijał.

We wszystkim pomagały mu cztery osoby: Łucja S. i Karolina S, narzeczona mordercy Dorota Ł. oraz Sebastian S. Pierwsze dwie kobiety podszywały się pod ofiary u notariusza, posługując się ich dowodami osobistymi. Dzięki temu mężczyzna mógł przejmować majątek zabitych partnerek. Narzeczona 46-latka oraz jego przyjaciel pomagali mu natomiast w ukrywaniu dowodów. Przechowywali dobytek ofiar do momentu, w którym Mariusz G. nie stał się jego prawomocnym właścicielem. 

Przyznał się do winy po odnalezieniu ciała. Prosił o uniewinnienie innych osób łączonych ze sprawą

Mariusz G. oraz jego współpracownicy myśleli, że nikt nie odkryje ich zbrodni. Mężczyzna planował nawet ślub z Dorotą Ł. Policja zatrzymała go 9 czerwca 2019 roku, na 3 dni przed ceremonią. Funkcjonariusze powiązali go ze sprzedażą mieszkań dwóch ofiar. Morderca trafił do aresztu, jednak nie przyznawał się do winy. Zrobił to dopiero, gdy śledczy odkryli ciało Bogusławy R. Właśnie wtedy powiedział także, gdzie zakopał ciała kobiet.

Mariusz G. wyznał, że każda z ofiar była jego partnerką. Mężczyzna uwodził bezbronne kobiety, po czym mordował je z zimną krwią. Początkowo chciał zrobić z siebie ofiarę. Tłumaczył, że dwa pierwsze morderstwa wynikały z samoobrony. Twierdził także, że każda z kobiet była mu winna pieniądze. W trakcie trwającego już 4 lata procesu, ostatecznie przeprosił rodziny ofiar i poprosił o jak najłagodniejszy wymiar kary dla współwinnych. Jak podaje Super Express, wyrok ma zapaść 15 czerwca. Mariuszowi G. grozi dożywocie, Dorocie Ł. do 8 lat więzienia, a pozostałym maksymalnie 5 lat pozbawienia wolności. 

Więcej o: