W ostatnim czasie pojawia się coraz więcej opinii oburzonych turystów, którzy twierdzą, że ceny posiłków w turystycznych miejscowościach są znacznie wyższe niż w ubiegłych latach. Niedawno do tego grona dołączył Filip Chajzer. Prezenter pokazał, ile zapłacił za gofry w lokalu w jednej z uzdrowiskowych miejscowości.
Chajzer zdradził w swoim wpisie, że za dwie porcje gofrów zapłacił aż 54 złote. Przyznał, że gdy otrzymał paragon, był zaskoczony. - Wiem, że zaraz poleci mój ulubiony tekst "na biednego nie trafiło", tylko że za mną stała rodzina 2+3 - napisał w swoim poście na Instagramie prezenter. - Dawno nie kupowałem gofrów i nie wiem na ile jest to już obowiązujący standard cenowy, ale 27 PLN za "gofera" z bitą i owocami delikatnie mnie zdziwiło. Polewę olałem - byłoby 29 - dodał.
Post prezentera wywołała zagorzałą dyskusję wśród jego fanów. "Dlatego ja kupiłam gofrownicę, robię dzieciom gofry 3 razy w tygodniu, żeby bokiem im wyszły i nie naciągały na wakacjach", "Oszaleli z tymi cenami. I ja rozumiem, ze to może być kwestia tego, że zarabiają tylko w sezonie, ale to jest masakra. Tak, wiem, mogę siedzieć w domu i nie kupować. Tylko chyba nie o to chodzi", "Taniej w Nowym Jorku" - możemy przeczytać w sekcji komentarzy.
Jednak nie wszystkim spodobał się wpis Chajzera. "Nie kupujemy tego codziennie więc serio takie biadolenie mnie drażni. Za drogo? Omiń i znajdź budkę tańszą", "Nie rozumiem wstawiania tych paragonów grozy. Ja patrzę na cenę najpierw i oceniam czy mnie stać" - czytamy pod zdjęciem.