W 2003 roku Kathleen Folbigg była nazywana najgorszą seryjną morderczynią w Australii. Wówczas sąd skazał ją na 30 lat pozbawienia wolności. Jak wynikało wówczas z ustaleń śledczych, kobieta miała zabić 4 swoich dzieci. I mimo że w czasie procesu nie wykazano oznak duszenia, stwierdzono, że matka je udusiła. Australijka spędziła w więzieniu aż 20 lat. Jednak jak ustalili naukowcy, kobieta została skaza niesłusznie.
Jak poinformowały światowe media, m.in. "The Guardian", w 2021 roku w sprawie niespodziewanie pojawiły się nowe dowody. Wcześniej zainteresowała się nią grupa cenionych naukowców. W trakcie analiz udało im się ustalić fakty, które rzuciły na sprawę zupełnie inne światło.
Badacze dwa lata temu podpisali petycję o ułaskawienie Folbigg i natychmiastowe wypuszczenie jej na wolność. Z ich ustaleń wynikało, że u wszystkich dzieci kobiety wykryto mutację genu CALM2 G114R, która mogła przyczynić się do śmierci z powodów kardiologicznych. W związku z tym uznano, że istnieją poważne i uzasadnione wątpliwości w tej sprawie.
Ostatecznie Kathleen Folbigg po 20 latach w zakładzie karnym wyszła na wolność. Co istotne, kobieta od początku utrzymywała, że jest niewinna. - To była dla niej dwudziestoletnia męka. Teraz życzę jej spokoju - powiedział prokurator generalny Michael Daley. Jak zaznacza BBC, sprawa opisywana jest już jako "jedna z największych pomyłek sądowych w Australii".