Ma 61 lat i głowę zrośniętą z bratem. Zdradziła, jak wyglądały jej randki. "Mógł ignorować pocałunki"

Lori i George Schappell to najstarsze bliźnięta syjamskie. Gdy przyszli na świat, lekarze uznali, że nie dożyją 30. urodzin. Niebawem skończą 62 lata. Mimo że przez całe życie byli zrośnięci głowami, nie przeszkodziło im to w rozwoju kariery, czy związkach.

Lori i George Schappell przyszli na świat w Pensylwanii 18 września 1961 roku jako Lori i Dori Schappell. W 2007 roku George wyznał, że identyfikuje się jako mężczyzna i przyjął obecne imię. Wcześniej wraz z siostrą nie znosili, że nazywają się bardzo podobnie, dlatego przedstawiał się jako Reba. 

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Justyna Steczkowska zdradza sekret sylwetki. „Jeśli chcesz mieć formę mając 50 lat."

Gdy się urodzili, lekarze uważali, że nie dożyją trzydziestki. Lata spędzili w ośrodku

Po narodzinach lekarze przewidywali, że Lori i George nie dożyją 30. urodzin. Na lata zostali umieszczeni w ośrodku dla osób z niepełnosprawnością intelektualną, chociaż nie cierpieli na żadne upośledzenie umysłowe. Władze doszły do wniosku, że rodzice nie zapewnią im odpowiedniej opieki, a ponadto nie istniały wtedy inne instytucje, które miałyby im pomóc. Tym bardziej że George cierpi na rozszczep kręgosłupa, który utrudnia mu poruszanie się. Po sądowej batalii, od 1988 roku żyją bez niczyjej pomocy w dwupokojowym mieszkaniu w Reading w Pensylwanii.

Lori i George mają zupełnie inne charaktery. Szanują swoją indywidualność

Choć Lori i George to bliźnięta syjamskie, oboje mają zupełnie inne osobowości oraz zainteresowania. Żyją wspólnie, jednak z uszanowaniem swojego prywatnego czasu i pasji. O ile to możliwe, prowadzą indywidualne życia. Lori skończyła studia i jest mistrzynią gry w kręgle, natomiast George osiągnął spore sukcesy jako wokalista muzyki country. Występował w Stanach Zjednoczonych, Niemczech i Japonii, a w 1997 roku otrzymał nagrodę L.A. Music Award dla najlepszego artysty tego rodzaju muzyki. Największą fanką jego twórczości była oczywiście Lori, która w tym czasie pracowała m.in. w szpitalnej pralni i zawsze tak dobierała zmiany, by nie przeszkadzać mu w realizacji muzycznych marzeń. Oprócz tego zawsze płaciła za swoje bilety na koncerty.

Lori chodziła na randki i była zaręczona. Nie zrezygnowała z życia miłosnego

Lori i George na przestrzeni lat pojawili się w wielu talk-show oraz filmach dokumentalnych. Oprócz tego Lori nie zrezygnowała z życia miłosnego, gdyż marzyła o mężu oraz dzieciach. Jak wyznała w rozmowie z "The Sun" swój pierwszy raz przeżyła w wieku 23 lat. Była również zaręczona, jednak 4 miesiące przed planowanym ślubem jej narzeczony zginął w wypadku samochodowym spowodowanym przez pijanego kierowcę. - Kiedy chodziłam na randki, George przynosił książki do czytania, a ponieważ nie jesteśmy zwróceni twarzami do siebie, mógł ignorować pocałunki — powiedziała. 

Więcej o: