Podróżniczka Martyna Wojciechowska w 2008 r. doczekała się narodzin córki Marysi, która dziś ma już 15 lat. Dziennikarka jakiś czas temu opublikowała na Instagramie zdjęcie z czasu ciąży i podzieliła się z obserwatorami ważnym wyznaniem. Poruszyła temat odwagi lekarzy, którzy nie boją się za wszelką cenę ratować życia pacjentów i dbają o ich bezpieczeństwo.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Martyna Wojciechowska postanowiła poruszyć w mediach społecznościowych trudny i ważny temat. Podróżniczka opublikowała zdjęcie z czasu własnej ciąży i podzieliła się wyznaniem dotyczącym szpitalnych doświadczeń. Autorem fotografii jest Krzysztof Opaliński. Okazuje się, że Wojciechowska trafiła na lekarza, który uratował jej życie.
Wiele lat temu… Decyzja lekarza ginekologa uratowała mi życie. Nie wahał się ani chwili. Przeżyłam
- napisała na początku postu. W dalszej części wyznała, że choć przez długi czas po tym wydarzeniu (nie podała szczegółów) myślała, że nie urodzi już dziecka, stało się inaczej i na świecie pojawiła się Marysia. Wojciechowska napisała, że zna wielu lekarzy, którzy każdego dnia podejmują odważne decyzje ratujące zdrowie i życie pacjentek — i tak właśnie było w jej przypadku.
Zdrowie i bezpieczeństwo pacjenta/pacjentki zawsze powinno być priorytetem. Kobiety nie mogą umierać w szpitalnych salach w sytuacji, kiedy możliwe jest leczenie.
Wpis został zadedykowany 33-letniej Dorocie z Nowego Targu, która zmarła w 5. miesiącu ciąży. Gdy u kobiety stwierdzono bezwodzie, nie podjęto decyzji o aborcji na czas. Z czasem okazało się, że na ratowanie życia pacjentki stało się już za późno - zmarła po tym, jak rozwinęła się u niej sepsa.
Post Wojciechowskiej skłonił wiele kobiet do wyrażenia opinii o ciąży i prawa aborcyjnego w Polsce. Część z nich mówi wprost, że boi się zajść w ciążę, gdy co jakiś czas pojawiają się informacje o śmierci kolejnych ciężarnych Polek, które nie otrzymały niezbędnej pomocy medycznej na czas.
Chcemy w gabinetach medycyny, opieki, leków, a nie wróżbitów, szarlatanów i proboszczów!
Przerażające, że człowiek w XXI wieku musi się martwić o swoje zdrowie i życie w 'cywilizowanym' kraju.
Mam wrażenie, że za niedługo w tym kraju będzie wszystko zabronione, co wiąże się z rozwojem technologii, medycyny, kultury, ze wszystkim, co ma nam pomagać. Jeżeli my czegoś nie zrobimy, aby zmienić to, co się teraz dzieje, to nasze dzieci czy wnuki będą opuszczać ojczyznę, aby żyć w wolnym kraju i bezpiecznym. Serdecznie pozdrawiam.
Dzięki za Twoją historię. Będzie kiedyś w Polsce tak, że będzie ratowane życie kobiety, a lekarze nie będą zasłaniać się świętymi relikwiami i klauzulami sumienia.
Przez durne przepisy tyle dziewczyn nie chce mieć dzieci, przecież to jest chore. Boją się lekarze, boją się matki i ich rodziny.