Według aktualnych przepisów, w chwili śmierci małżonka wdowa (oraz wdowiec) może zdecydować, czy zachowuje swoje świadczenie w pełnej wysokości, czy będzie pobierać niepełną kwotę świadczenia przysługującego zmarłemu. Jakie zmiany proponuje Lewica?
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Obecnie, jeśli wdowa chce pobierać świadczenie po zmarłym mężu musi zrezygnować ze swojego, a ponadto spełnić jeden z warunków:
Do renty rodzinnej uprawniona jest również wdowa, która nie spełnia tych warunków, jednak nie ma źródła utrzymania. Otrzymywać ją będzie rok od śmierci współmałżonka, lub nie dłużej niż dwa lata, jeśli będzie uczestniczyła w zorganizowanym szkoleniu kwalifikującym do pracy zarobkowej. Oczywiście renta rodzinna przysługuje także wdowcowi.
Renta rodzinna wypłacana jest co miesiąc, a jej wysokość uzależniona jest od tego, ile osób ją pobiera. Aby ją otrzymać, wdowa jest zobowiązana do zrezygnowania ze swojego świadczenia. Zamiast niego może liczyć na:
Emerytura po mężu jest waloryzowana każdego roku. Oprócz tego nie może być mniejsza, niż najniższe świadczenie. Jeśli tak się stanie, zostanie ona podwyższona. Od 1 marca 2023 roku minimalna renta rodzinna to 1588,44 zł brutto.
Renta wdowia to projekt złożony przez Lewicę, który zakłada inną, korzystniejszą opcję. Po śmierci współmałżonka senior będzie mógł zdecydować, czy:
Oprócz tego wdowia renta ma przysługiwać nie tylko wszystkim uprawnionym do pobierania świadczenia, ale także ubezpieczonym w KRUS i emerytom mundurowym. Maksymalna wysokość renty wyniesie 7600 zł. Ponieważ pierwotnie projekt utknął w Sejmowej zamrażarce, w kwietniu Lewica zebrała ponad 200 tys. podpisów, by został poddany pod obrady. Ma to się stać w ciągu 3 miesięcy, czyli najpóźniej do lipca.