Ja wiem, że to brzydko komentować inne osoby, ale no muszę, bo się uduszę. Przyszło lato, słońce, ciepełko, a nawet upały i nagle ludzie jakby zapomnieli, że wypadałoby się trochę częściej myć. Szczególnie teraz. Wchodzisz do autobusu i masz ochotę od razu wyjść. Odór dosłownie odrzuca. Ale co zrobić, jak trzeba dojechać do pracy na drugą zmianę, domu czy po spożywkę... Siedzisz czy tam stoisz w tym empeku i zastanawiasz się, czy to ten spocony typ jedzie autobusem, czy autobus jedzie spoconym typem.
Czemu latem ludzie się nie myją?! Oczywiście zwykle to dotyczy właśnie facetów. Kobiety, owszem, bywają nieświeże, ale widać, że ogólnie są zadbane, używają perfum i dezodorantów. No czasem reakcji organizmu na upał się nie przeskoczy. Ja to rozumiem, sama nie jestem święta w tym temacie. Ale po tych facetach to widać, że myją się może raz na tydzień, a w ramach wieczornej toalety podmywają pachy i (jak dobrze pójdzie) krocze. No ludzie! Czy oni tego nie czują?
Moim zdaniem w takie upały powinni wyznaczać do komunikacji miejskiej jakiegoś urzędnika czy kontrolera biletów z upoważnieniami, żeby takich delikwentów wypraszać na zewnątrz. A jakby ktoś miał z tym problem, to mandat. Może jakby za śmierdzenie w przestrzeni publicznej dawali mandaty, ludzie zaczęliby się myć. Gdzie można złożyć jakąś petycję? Na bank znajdzie się sporo osób, które mnie popierają, no nie?