Zabrała przedszkolaki do domu strachów. Dzieci były przerażone. "Mamo, kocham cię, gdzie jesteś?"

To miała być dla dzieci miła wycieczka, jednak strach, jaki czuły pozostanie w ich umysłach na długo. Przedszkolaki pojechały do domu strachów, ale zamiast dobrze się bawić, śmiertelnie się bały, a wszystkiemu ze śmiechem przyglądała się ich nauczycielka.

Nauczycielka i dyrektorka Przedszkola Miejskiego nr 12 w Słupsku zabrały grupę pięciolatków i sześciolatków na wycieczkę do Parku Dinozaurów w Łebie, gdzie oprócz oglądania prehistorycznych stworów dzieci zostały zabrane do domu strachów. Do sieci trafiło nagranie płaczących i przerażonych przedszkolaków oraz śmiejącej się z nich nauczycielki.

Zobacz wideo "Rodzice spełniają swoje niespełnione ambicje", a czy Majdan wychowa syna na piłkarza?

Przerażone dzieci w domu strachów. "Idziemy do przodu. Trzeba być twardym"

Początkowo dyrektorka przedszkola udostępniła film na facebookowym profilu, ale po interwencji matki jednego z dzieci, szybko go usunęła. Nagranie z tego incydentu możemy zobaczyć na portalu gp24.pl. Atrakcje jak domy strachów są przeznaczone dla znacznie starszych dzieci. Nic dziwnego zatem, że wielu przedszkolaków płakało i krzyczało, że chcą do domu. - Mamo, kocham cię, gdzie jesteś? Umrę tu! - krzyczy jedno z dzieci na filmie. - Boimy się! - słyszymy. Opiekunki śmiejąc się, uspokajają przestraszonych przedszkolaków i zapewniają, że trzymają je za rękę, ale dzieci chcą wracać. Nauczycielka kategorycznie odmawia. — Idziemy do przodu. Trzeba być twardym. (…) Widzicie, a tak chcieliście się bać — mówi. 

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl 

Dyrektorka przedszkola o sytuacji. "Powinnam najpierw sama przejść przez ten dom strachów"

W rozmowie z portalem gp.24.pl dyrektorka placówki Aleksandra Bąkowska przekonuje, że na atrakcję weszły tylko te dzieci, które chciały. Dyrektorka dodaje także, że z perspektywy czasu postąpiła niesłusznie. — Powinnam najpierw sama przejść przez ten dom strachów, aby w pełni ocenić, czy jest to atrakcja, która dzieciom przyniesie radość, a nie strach — przyznała. Psycholożka Małgorzata Gierszewska surowo oceniła postępowanie nauczycielek. Jej zdaniem dziećmi kierowały prawdziwe emocje. Krzyczały, dlatego, że się bały i wzywały mamę lub inne osoby, z którymi czują się bezpiecznie, a widząc zachowanie przedszkolaków, opiekunki powinny jak najszybciej się wycofać, zamiast prowadzić je dalej. – To jeszcze bardziej nakręcało poczucie zagrożenia – tłumaczy.

Więcej o: