Obecnie raczej mało kogo dziwi obraz półnagich ludzi na ulicach, w restauracjach i sklepach w wakacyjnych kurortach. Przechadzanie się w kostiumie kąpielowym poza plażą jest jednak zazwyczaj uznawane za nieodpowiednie, dlatego też wiele osób chciałoby, by takie zachowania były karane mandatami. - Sklep spożywczy, niecały kilometr od nadmorskiej plaży. Pan najwyraźniej pomylił miejsca - napisała nasza czytelniczka w wiadomości email. Dołączyła do niej zdjęcie mężczyzny, który bez koszulki robił zakupy.
Zdjęcie, które pojawiło się na skrzynce mailowej, wywołało zagorzałą dyskusję w naszej redakcji. - Odechciewa mi się zakupów i wybierania produktów na obiad, jak widzę takich roznegliżowanych ludzi w sklepach. Bez koszulek niech chodzą sobie po swoich ogródkach albo na plaży, a nie w sklepach z jedzeniem! Za to powinny być mandaty! Nie chcę wiedzieć, czy ktoś ma dżunglę na plecach, czy jednego włoska - napisała jedna z osób. - "Jak matka nie wychowała, to nikt już nie wychowa": tak mówiła moja babcia zawsze, kiedy widziała ludzi zachowujących się w ten sposób. Cóż, kulturę i klasę albo się ma, albo nie. To po prostu obrzydliwe... - dodała inna. Z kolei koleżanka, która mieszka w Trójmieście, zdradziła, jak to wygląda z jej perspektywy:
Niektórym ludziom ewidentnie plaża pomyliła się z innymi miejscami. Trójmiasto to prawdziwe epicentrum golasów - bez koszulki paradują w sklepach, w restauracjach i na deptakach. Jakoś nie myślą o tym, że dotykają spoconymi plecami foteli w kawiarniach albo po prostu kogoś obrzydzają. Nie wiem, skąd w Polakach taka potrzeba pokazywania gołej klaty, ale śmieszy mnie, że mamy jakikolwiek problem z widokiem karmiącej na ławce w parku kobiety, a nie potrafimy publicznie zwrócić uwagi obleśnym ekshibicjonistom.
Golasy w nadmorskich miejscowościach Nadesłane do redakcji
W ostatnich latach często słyszymy o kolejnych zagranicznych kurortach, które zakazują pokazywania się półnagim turystom na ulicach. W Polsce nadal nie ma jednak przepisów, które jednoznacznie regulowałyby tę kwestię. Czasami jednak spotykamy się z opinią, że chodzenie półnago po ulicy może podlegać pod złamanie przepisów dotyczących nagości. Artykuł 140 Kodeksu Wykroczeń brzmi: Kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1500 zł albo karze nagany.
Warto jednak zaznaczyć, że w praktyce rzadko w tego typu przypadkach wystawiane są mandaty. Powód? Takie zachowanie ciężko uznać za "nieobyczajny wybryk". - Każda sytuacja jest inna. Policjanci na miejscu podejmują decyzję, czy dana osoba popełnia wykroczenie. Jeśli chodzi o zgorszenie w miejscu publicznym, to by policjanci mogli wyciągnąć konsekwencje, musi być na miejscu osoba, która czuje się zgorszona postawą innej osoby. Jeśli rzeczywiście doszło do takiej sytuacji, na sprawcę może być nałożony mandat, a jeśli się z nim nie zgadza, sprawa trafia do sądu - powiedział w rozmowie z portalem trojmiasto.pl kom. Michał Sienkiewicz z KWP w Gdańsku.