Kelnerka zaniemówiła, gdy zobaczyła napiwek. "Nigdy nie myślałam, że spotka mnie coś takiego"

Nie jest tajemnicą, że napiwki są lwią częścią wynagrodzenia osób pracujących w gastronomii. Niestety, nie każdy klient je zostawia. Zdarzają się jednak i tacy, którzy robią kelnerom wyjątkowe niespodzianki. Jakiś czas temu przekonali się o tym pracownicy jednego z barów w stanie New Hampshire.

Napiwki od lat wywołują różne dylematy. Czy w ogóle dawać? Jeśli tak, to ile? Pieniądze najlepiej przekazać jest w gotówce czy zapłacić kartą? Czy cała kwota trafi do kelnera albo kelnerki, którzy mnie obsługiwali, czy będą podzielone na wszystkich pracowników? Temat ten z pewnością wzbudza ogromne emocje i wywołuje dyskusje. Nie dziwi więc fakt, że w mediach co jakiś czas jest przypominana nietypowa historia, która miała miejsce w stanie New Hampshire w Stanach Zjednoczonych. Pewien mężczyzna zostawił kelnerom z baru "Stumble Inn Bar&Grill" w Londonderry ogromny napiwek. Gdy pracownica lokalu zobaczyła kwotę na rachunku, początkowo trudno było jej wierzyć w to, co widzi. Ostatecznie okazało się jednak, że nie jest to ani pomyłka, ani żart. 

Zobacz wideo Naleśniki z sosem bolońskim krok po kroku:

Mężczyzna zostawił pracownikom baru ogromny napiwek

Jak zdradzili kelnerzy, mężczyzna pojawił się w barze sam i zamówił kilka dań: dwa hot-dogi, chipsy oraz napoje. Gdy już zjadł, poprosił o rachunek. Za całość zapłacił 37,93 dolarów. Klient nie zapomniał jednak o napiwku. Jak wynika z relacji pracowników baru, do kwoty na rachunku mężczyzna doliczył aż 16 tysięcy dolarów, co w przeliczeniu na złotówki daje ponad 60 tysięcy złotych!

Kelnerka: Nigdy nie myślała, że spotka mnie coś takiego 

Początkowo kelnerka obsługująca mężczyznę była przekonana, że to pomyłka. Klient zapewnił ją jednak, że wszystko się zgadza. - Nigdy nie myślała, że spotka mnie coś takiego - wyznała w jednym z wywiadów kelnerka pracujących w "Stumble Inn Bar&Grill" w Londonderry. Warto wspomnieć, że ostatecznie napiwek podzielono na osiem części. Pieniądze otrzymali pracownicy baru i kuchni. Co ciekawe, mężczyzna poinformował kelnerkę, że zdaje sobie sprawę z tego, jak ciężką pracę wykonują ludzie zatrudnieni w lokalu. - To, co zrobił, przywraca wiarę w ludzi. Klient powiedział, że wie, jak ciężko pracujemy i po prostu chciał zrobić dla nas coś miłego - wyznała pracownica baru w rozmowie z Fox News. 

Więcej o: