Adele od kilku miesięcy przebywa w Las Vegas, gdzie promuje swój ostatni album "30". Artystka koncertuje w słynnym Colloseum w Ceasars Palace, w którym grają tylko najpopularniejsze gwiazdy światowego formatu. Niedawno ruszyły też zdjęcia do filmu dokumentującego występy. Podczas jednego z ostatnich Adele zaskoczyła fanów szczerością.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Brytyjska wokalistka na występy zakłada wyszczuplające spodnie, dzięki którym, jak przyznała, jest w stanie "utrzymać wszystko na miejscu". To jednak ma swoje konsekwencje. - To trochę brutalne, ale nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje - stwierdziła podczas jednego z ostatnich koncertów w Las Vegas.
Artystka przyznała, że "potwornie się poci", ale cała wilgoć pozostaje uwięzione w noszonej przez nią bieliźnie. - Pływam we własnym pocie - przyznała Adele i dodała, że jej prywatny lekarz zdiagnozował u niej grzybicę pachwin. Infekcja powoduje wysypkę, świąd i nieprzyjemne dolegliwości. Problemy zdrowotne Adele wywołały wyszczuplające stroje, które zakłada pod kostium, by dobrze wyglądać na scenie. Gwiazda przyznała, że lekarz przepisał jej specjalną maść. - Nie mam pojęcia, dlaczego wam o tym powiedziałam - stwierdziła na koniec.
Fragment nagrania z wyznaniem artystki pojawił się na Twitterze. W komentarzach nie brakuje rozbawionych i zaskoczonych fanów.
Musiałam to wygooglać.
Myślałam, że umrę, kiedy zaczęła o tym mówić. Prawie wypadłam z balkonu.
Po prostu nie noś spodni wyszczuplających.
Swędząca i nieprzyjemna wysypka to niejedyny problem. Podczas koncertów w Las Vegas Adele musi zmagać się z wysokimi temperaturami. By jakoś przetrwać na scenie podczas trwającego 100 minut występu, ma zainstalowane wentylatory i klimatyzację. Problem pojawił się, gdy urządzenia przestały działać w dniu, w którym rejestrowano koncert na potrzeby dokumentu. Adele postanowiła wyżalić się fanom. - Cały makijaż spłynął mi z twarzy - przyznała.