Plażowe buractwa nad Bałtykiem powracają jak bumerang. "Jeden pan smarkał do wody"

Wyjazd nad morze to pierwsze, co przychodzi na myśl, gdy mówimy o wakacjach. Większość osób przynajmniej raz była nad Bałtykiem. I pewna ich część... raczej tam nie wróci. A to za sprawą tego, co ludzie robią na plaży.

Gdy ludzie wyjeżdżają na wakacje, zmieniają otoczenie i stają się bardziej anonimowi. To jednak nie zwalnia ich z zachowywania się godnie i z poszanowaniem dla innych turystów. Sytuacje, jakie zdarzają się na plażach nagminnie, są po prostu nie do przyjęcia. Mimo wszystko niezmiennie od lat plażowe buractwa powracają jak bumerang, gdy tylko dzieci wrócą ze szkół ze świadectwami.

Zobacz wideo "Fuj", "To smutne". Pokazaliśmy efekt sprzątania plaży

Śmieci, śmieci i jeszcze raz parawany

Wśród największych problemów, jakie spotykamy nad polskim morzem, jest notoryczne śmiecenie. Niektórzy nawet pokuszą się o wyrzucenie butelek czy papierków do kosza. Ale pety i kapsle można zbierać z większym powodzeniem, niż muszle i bursztyny.

Strasznie denerwuje mnie, jak ludzie śmiecą na plaży, wyrzucają pety i kapsle. To potrafi zepsuć cały wyjazd. Mamy piękne morze, tylko ludzie nie tacy piękni...

- mówi Paweł.

Ja jeszcze nawet zniosę (choć zgrzytając zębami) pety w piachu, ale jak widzę, że ktoś wyrzuca kapsel, to mam ochotę mu go wrzucić za ten jego parawan

- mówi Ola i podrzuca kolejne plażowe buractwo.

Parawaning znany jest od lat. Idea tych przedmiotów jest sensowna, mają ochronić nas przed wiatrem. W Polsce jednak to przekracza wiele poziomów przyzwoitości. Parawany są wszędzie, jeden obok drugiego, w zasadzie niekiedy trudno jest nawet znaleźć przejście pomiędzy nimi. 

Ludzie robią sobie podwórka. Anektują ileś metrów kwadratowych przestrzeni, żeby mieć miejsce na rozłożenie koców, zrobienie kuchni letniej, strefy relaksu i piaskownicy. Najlepiej jak robią to tuż przy brzegu morza, tak że jak spacerujesz, to musisz wejść do wody po kolana, żeby ich ominąć

- skarży się Beata. A w wodzie poza mocno okrojoną florą, fauną i ludźmi, dodatkowe niespodzianki. Jak do tego doszło, że morze traktuje się jak toaletę? Dlaczego w ramach wygody decydujemy się na załatwianie się do wody? Co najlepsze - sami w tym pływamy, zanurzamy twarze, woda trafia do naszych ust, oczu... 

Mamo, siku! - To idź do wody.

- Monika aż się wzdryga na wspomnienie zaobserwowanej kiedyś sytuacji. Co gorsza, nie dotyczy to tylko dzieci. Jak mówi Weronika:

Co prawda na Sardynii, ale widziałam, jak jeden pan smarkał do wody, a inny krzyczał po polsku do swojej żony, że nie znalazł łazienki, więc idzie zrobić siku w morzu.

A dzieci patrzą i się uczą

Wydawałoby się, że wiele burackich zachowań powinniśmy przypisać nastolatkom, którzy wyrwali się z domu i doceniają wolność i brak konsekwencji. Jednak niejednokrotnie takie sytuacje obserwujemy wśród dorosłych, także w towarzystwie własnych dzieci.

Największe buractwo? Zakopywanie zużytych pampersów w piachu

- mówi Paulina, a Tadeusz dodaje:

Rozbrajają mnie pijane osoby z dziećmi. Zdarza się to częściej, niż można się tego spodziewać.

Dla wielu osób dużym problemem są psy. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby przebywały ze swoimi właścicielami. Gorzej, gdy biegają po całej okolicy, zaglądają do cudzych toreb, naruszają przestrzeń osób, które niekoniecznie sobie tego życzą. Nie mówiąc już o tym, że bywają agresywne. Jak mówi Dorota:

Pieski i hasło proszę się nie bać, nie gryzie. A na zwróconą uwagę, że jest obok plaża dla wczasowiczów z psami, info: no nie, tam jest pełno kup.

Nie można też nie wspomnieć o "adonisach", którzy przyszli na plażę, jak na konkurs Miss Polonia. Przyglądają się, komentują, nie szczędzą uszczypliwości. Ordynarne mierzenie wzrokiem jest na porządku dziennym. 

Panowie po 50-tce z piwnymi brzuchami, którzy, otwierając kolejnego browara, komentują wygląd kobiet w kostiumach

- mówi zniesmaczona Karolina. Ostatnim buractwem, o jakim dziś napiszemy, jest zapominanie, że nie jesteśmy sami. Wiele osób z radością zmusza innych do słuchania muzyki, która się im podoba:

Zenek albo patorapy na głośnikach

- wylicza Agnieszka.

Przynoszenie wielkiego głośnika i puszczanie muzyki, jakby nikogo innego nie było obok. Co gorsza, w tych głośnikach leci zwykle disco polo albo jakiś Popek. Do tego wszechobecne niedopałki papierosów i śmieci... Polacy na plaży naprawdę zachowują się gorzej niż bydło

- podsumowuje Ula.

Więcej o: