Więcej listów do redakcji znajdziesz na Gazeta.pl
Dużo mówi się o relacjach w związku, gdzie obie osoby dzielą się obowiązkami po równo. Szkoda, że najczęściej jednak tylko się o tym mówi, bo w praktyce jeszcze się z tym nie spotkałam. Mój mąż to leń, ale nie jest wyjątkiem. Koleżanki żalą się, że u nich jest to samo. Podobno na świecie jest wielu mężczyzn, którzy nie wymigują się od domowych obowiązków i dzielą się nimi z kobietą po równo. Akurat! Pokażcie mi choć jednego.
Jaśnie pan pracuje i według niego to powinno mi wystarczyć. To nie ważne, że ja też pracuję, a do tego zajmuję się dziećmi i jeszcze ogarniam dom. Gdy mówię, że ma coś zrobić, w odpowiedzi słyszę, że jest zmęczony po pracy. No jasne, ale ja nigdy zmęczona być nie mogę, bo gdy tylko usiądę z kawą i telefonem słyszę, że nic tylko w tym Internecie siedzę. No pewnie, bo obiad gotuje się sam, pranie w magiczny sposób pierze się, suszy i ląduje w szafie, a dom sprzątają krasnoludki. Rozmawiając ze znajomymi słyszę od nich to samo. Po etacie w pracy, przełączają się na tryb etatu domowego. Są przemęczone i mają wszystkiego dość. Cierpi nie tylko ich samopoczucie, lecz także związek.
Czasem mam ochotę zrobić jeden z tych eksperymentów opisywanych w sieci, w których kobieta przestaje robić niemal wszystko, co zwykle robi i po kilku dniach dom wygląda jak pobojowisko. Może gdyby nie miał czystej bielizny w szafie i świeżej koszuli do pracy, a w lodówce zastałby echo, to może w końcu by coś zrozumiał. A może tylko się łudzę?
Beata.
***
Wasze historie są dla nas ważne. Czekamy na listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.