Magdalena Cielecka zadebiutowała w 1995 roku w filmie "Pokuszenie" w reżyserii Barbary Sass i od razu otrzymała nagrodę za rolę kobiecą podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Występuje na deskach teatrów, w nagradzanych filmach, ale też popularnych serialach, jak chociażby "Chyłka". Od lat należy do grona najpopularniejszych i najbardziej lubianych aktorek w Polsce. Mimo to unika rozmów o życiu prywatnym, w wywiadach skupia się na dokonaniach zawodowych. Od kilku lat robi jednak wyjątek i mówi otwarcie o trudnym dzieciństwie.
Więcej podobnych historii przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Magdalena Cielecka urodziła się 20 lutego 1972 roku. Dzieciństwo spędziła w niewielkiej miejscowości Żarki-Letnisko na Śląsku. Aktorką została dzięki polonistce, która zainteresowała ją teatrem i ówczesnemu chłopakowi, dla którego brała udział m.in. w konkursach recytatorskich. Po maturze zdała na Wydział Aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Jako pierwsza z rodziny zdecydowała się pójść artystyczną ścieżką. Gdy miała 22 lata, zmarł jej ojciec. Dopiero kilka lat temu opowiedziała, że przez lata zmagał się z uzależnieniem od alkoholu, które w końcu doprowadziło do jego śmierci. Choć, jak wielokrotnie podkreślała, w domu nie było przemocy, nałóg rodzica odcisnął na niej piętno na lata.
Po raz pierwszy opowiedziała o alkoholizmie ojca na łamach "Pani". Jak zauważyła, lata 90. nie były dobrym czasem na poruszanie trudnych tematów nawet w gronie najbliższej rodziny. Nie zdawała sobie więc sprawy z tego, jaki wpływ ma na nią uzależnienie taty. - Nie mówiło się zbyt wiele o chorobie alkoholowej, w większości rodzin to była wstydliwie skrywana tajemnica. Nie było terapii dla rodzin, nie było książek psychologicznych. Nie miałam narzędzi, żeby sobie samej pomóc - wyznała. To powodowało narastającą złość.
O tym, jak nałóg ojca wpłynął na jej życie i wybory, jakich dokonywała w dorosłym życiu, zorientowała się dopiero po latach, gdy zrozumiała, że jest DDA - Dorosłym Dzieckiem Alkoholika, wychowywanym w domu, w którym pojawił się nałóg. Syndrom DDA to zespół cech, właściwości i zachowań powtarzających się u osób, które doświadczyły uzależnienia od alkoholu w rodzinie. - Kiedy ktoś po raz pierwszy mi o tym opowiedział, miałam wrażenie, że czyta we mnie jak w otwartej książce - zdradziła.
To otworzyło jej oczy i sprawiło, że zdecydowała się wybaczyć ojcu wiele lat po jego śmierci. - Myślę, że w jakimś stopniu zrozumiałam mojego ojca. Już go nie oceniam, że pił, bo był słaby, czy pił, bo sam tego chciał - przyznała w rozmowie z "Pani", jednocześnie zwróciła też uwagę na różne czynniki, które wpłynęły na jego nałóg. A tych mogło być wiele, od rodziców, przez miejsce urodzenia po wrażliwość i problemy, z którymi borykał się w życiu. Jak przyznała, przebaczyła mu dopiero po wielu latach. Po latach też zdecydowała się szczerze opowiedzieć o swoim dzieciństwie. - Otwarcie już mówię o swoim pochodzeniu, bagażu, z którym idę od dzieciństwa, o domu, w którym wyrosłam - podkreśliła w rozmowie z "Vivą".
Dla Magdaleny Cieleckiej otwartość pełni też w pewnym sensie funkcję terapeutyczną. - Przestałam ukrywać, że jestem córką alkoholika, dzieckiem DDA. To nie jest powód do wstydu - powiedziała w rozmowie z "Na żywo". Dlaczego mówi szczerze o nałogu ojca? Jak sama zdradziła, "tak należy". Wierzy, że dzięki otwartości może dać siłę innym kobietom o podobnych doświadczeniach.