Więcej praktycznych porad na stronie Gazeta.pl
Jednym z punktów obowiązkowych wakacji nad Bałtykiem jest ryba ze smażalni. Szalejąca inflacja sprawiła, że ryba z frytkami i surówką nie należy do najtańszych dań, jednak wiele osób nie zamierza sobie jej odmawiać. I słusznie. Ryby są bardzo zdrowe, są źródłem witamin A, E, D, tych z grupy B oraz składników mineralnych: potasu, fosforu, magnezu i wapnia. Są też źródłem jodu, bardzo ważnego dla prawidłowej pracy naszej tarczycy. No i w końcu: są pyszne.
Wybierając się do smażalni ryb w jednej z nadmorskich miejscowości wypoczynkowych w Polsce, najlepiej wybierać gatunki ryb, które występują w Bałtyku: dorsz, flądra, okoń, sandacz, łosoś, szczupak, turbot czy węgorz. Zwiększa to prawdopodobieństwo, że na nasz talerz trafi świeża, a nie mrożona ryba. Warto także zorientować się, czy w danym okresie nie ma zakazu połowu poszczególnych gatunków i wybrać z menu rybę, którą aktualnie można łowić. To także zwiększa prawdopodobieństwo, ze nie spędziła ostatnich tygodni w zamrażalniku.
Jeśli w menu smażalni ryb zauważysz pangę, nie daj się skusić jej często atrakcyjnej cenie. To zwyczajowa nazwa handlowa kilku gatunków ryb sprowadzanych z Azji, które hoduje się w złych warunkach. Ma niską wartość odżywczą i często wysoki stopień zanieczyszczenia. Sporadyczne spożycie jej mięsa, które często zawiera toksyny, zapewne nam nie zaszkodzi, jednak dietetycy przestrzegają przed jej regularnym jedzeniem.