Myślała, że to paprochy między rzęsami. Diagnoza? "Słodki Jezu!"

Ciało ludzkie potrafi być naprawdę zaskakujące. Jeszcze bardziej dziwić może to, co się na nim znajduje. Martwy naskórek czy bakterie raczej nie są dla nikogo nowością. Bywają jednak przypadki, że to, co nam dolega, może naprawdę zjeżyć włosy na głowie. I nie tylko tam...

Historia pewnej 48-latki stała się tematem pracy naukowej. Okazuje się, że po raz pierwszy w historii taki problem zdiagnozowano w takim miejscu. Kolonizacja włosów wszami czy innymi insektami - jakkolwiek nieprzyjemna już w samym brzmieniu - nie jest kwestią nietypową. Problem pojawia się często szczególnie wśród dzieci, które w żłobkach i przedszkolach przez intensywny kontakt łatwo przenoszą rozmaite żyjątka.

Zobacz wideo Jak się pozbyć moli spożywczych? Są na to domowe sposoby

Myślała, że to resztki tuszu do rzęs

Przypadek dzisiejszej bohaterki jednak jest mocno zaskakujący, także w środowisku medycznym. Kobieta zgłosiła się do lekarza z powodu kłucia i świądu w prawym oku. Dodatkowo między rzęsami zauważyła brunatne paprochy, które wyglądały jak resztki maskary. Już pobieżne oględziny wykazały, z jakim problemem się zmaga. 

Na rzęsach 48-latki wykryto ponad 20 wszy łonowych i więcej niż 300 gnid (czyli jaj), przyczepionych do włosków. To, co wyglądało na resztki maskary, w rzeczywistości było wysuszoną krwią i odchodami insektów. Lekarz próbował pozbyć się lokatorów w sposób mechaniczny, jednak liczba była zbyt duża. Postanowił więc przyciąć rzęsy. Dodatkowo zalecił terapię farmakologiczną. Wszy łonowe zlokalizowano także tam, gdzie wskazuje sama nazwa i również w tym miejscu włosy zostały zgolone i zastosowano leczenie. To jeszcze nie koniec historii, ale najpierw co nieco o tym, jak wszy znalazły się na oku kobiety.

Insekty te łatwo przechodzą z człowieka na człowieka w wyniku współżycia. Jakim cudem znalazły się na oku kobiety? Prawdopodobnie dotykała go, nie umywszy wcześniej rąk. Dlatego tak ważne jest, by w takich sytuacjach zachowywać szczególną higienę. Oczu powinniśmy dotykać w zasadzie tylko wtedy, gdy wiemy, że mamy czyste ręce.

To jeszcze nie koniec

Wracając do 48-latki, po dwóch tygodniach wróciła do lekarza z podobnym problemem. Zgłaszała bowiem, że odczuwa świąd tego samego oka. Co prawda tym razem nie znaleziono na jej oku wszy. Badanie wykazało jednak, że znajdują się na nim nużeńce, czyli rodzaj roztoczy. Lekarz oczyścił oczy kobiety i zalecił zastosowanie leków na bazie olejku herbacianego, który znany jest ze skuteczności w przypadku leczenia nużycy. 

Kobieta przestała skarżyć się na problemy z oczami. Kolejne wizyty kontrolne wykazały, że sytuacja wróciła do normy. Z pewnością jednak wzięła do serca kwestie higieniczne, szczególnie w przypadku kontaktów seksualnych. 

"Słodki Jezu"

Całą historię opisano na facebookowym profilu Patolodzy na klatce. Post zebrał całą masę komentarzy. Wśród nich takie, które nam samym także przyszły do głowy. 

Właśnie oduczyłam się scrollować w czasie przerwy śniadaniowej.
 Już mnie wszystko swędzi.
Słodki Jezu w pomarańczach…
Znam przypadek we włosach. Najlepsze jest to, że dziady przechodzą z człowieka na człowieka i nawet ten, co myje się 5 razy dziennie, może je mieć.

 - czytamy.

Więcej o: