Po śmierci męża związała się z jego bratem. "Jego głos tak bardzo przypominał mi głos męża"

Aaron, mąż Kaitlin Norton zmarł w 2016 roku. Kiedy kobieta została sama, jej świat się zawalił. Nie spodziewała się, że już kilka miesięcy później zakocha się w jego bracie. "Jego głos tak bardzo przypominał mi głos męża" - mówiła później.

Więcej wiadomości przeczytasz na Gazeta.pl.

Początki relacji Kaitlin i Rory'ego nie były łatwe. Oboje wahali się, czy powiedzieć rodzinom o tym, że się spotykają. Martwili się, że ich związek zostanie odebrany jako brak szacunku do zmarłego  Aarona. Jednak Rory wiedział, że nie będzie to tylko chwilowe zauroczenie i podjął ryzyko. Para jest już razem od siedmiu lat. Udowodnili, że wszyscy, którzy wątpili w ich uczucie, się mylili.

Zobacz wideo Allan Krupa dementuje plotki o nowym związku. „Show-biznes to plac zabaw"

Związek po przejściach

Pierwsze małżeństwo Kaitlin nie było udane. Kiedy związała się z Aaronem, miała zaledwie 19 lat. Oboje wówczas lubili eksperymentować, nie stronili od imprez. Niestety miało to fatalny skutek. Młodzieńcze zabawy przeobraziły się w uzależnienie od narkotyków i życie na krawędzi. Para okradała nawet bliskich, żeby mieć pieniądze na używki. Kaitlin w 2015 roku powiedziała dość. Z pomocą rodziny zdecydowała się pójść na odwyk. Niestety sama. Tydzień przed końcem kuracji odwykowej otrzymała telefon z wiadomością, że jej partner zmarł w wyniku przedawkowania. Miał wówczas zaledwie 22 lata.

 

Rory zaopiekował się Kaitlin, kiedy ta wyszła z odwyku. Zaczął regularnie ją odwiedzać i znacznie się do siebie zbliżyli. Kobieta przyznaje, że jego głos był dla niej wówczas jak lekarstwo. Tak bardzo przypominał jej głos męża

Razem od siedmiu lat

Kaitlin i Rory są razem już od siedmiu lat i mają czworo dzieci. O swojej niezwykłej relacji opowiadają w mediach społecznościowych, jednak spotykają się z różnymi reakcjami. "Ludzie mówią, że jesteśmy nienormalni. Że przyprawiamy ich o mdłości" - żaliła się Kaitlin w rozmowie z "The Sun". Jednak para nie przejmuje się negatywnymi opiniami. "Oboje przeżyliśmy tragedię i ostatecznie znaleźliśmy w sobie pocieszenie. Nie przejmujemy się negatywnymi opiniami" - podkreślił Rory.

Więcej o: