Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy są małżeństwem od 44 lat. Poznali się w okresie studiów na Uniwersytecie Gdańskim. Jolanta była wówczas na trzecim roku, a Aleksander kończył już naukę. - Spotkaliśmy się na zebraniu Rady Uczelnianej. Olek spotkał się z moim kolegami i powiedział do nich, że się ze mną ożeni - zdradziła żona polityka.
Kwaśniewscy pobrali się w 1979 roku. Był to ślub cywilny. Jednak po 26 latach Prezydent oraz jego małżonka zdecydowali się także na ceremonię kościelną. Co ciekawe, był to ślub jednostronny. Stało się to z inicjatywy byłej pierwszej damy, która jest osobą wierzącą. Natomiast jej mąż jest ateistą.
Niedawno para udzieliła wywiadu Annie Kalicie z serwisu Weekend.gazeta.pl. Kwaśniewski w rozmowie zdradził między innymi, co jego zdaniem jest sekretem udanego związku. Dziennikarka przypomniała słowa mężczyzny, u którego polityk w czasach studenckich wynajmował stancję. Miał on powiedzieć: "Dobrze się ożenić zawsze warto, źle - zawsze pan zdąży". Przeprowadzająca wywiad postanowiła więc dopytać, co zdaniem byłego Prezydenta oznaczają słowa "dobrze się ożenić".
- Trafić na osobę, z którą można żyć długo, pokonywać wspólnie przeszkody, a kiedy już nie jesteśmy ani tacy młodzi, ani tacy piękni, ani tacy wyrywni erotycznie, to można powiedzieć, że mam przy sobie najbliższego przyjaciela. A żona może to samo powiedzieć o mnie. Zawsze możemy na siebie liczyć. Na dobre i na złe. Gdyby coś się gorszego działo, gdyby pojawiła się choroba, to staniemy za sobą murem. Poczucie bezpieczeństwa i solidności jest niezwykle ważne - powiedział Kwaśniewski.
Zdaniem rozmówców Anny Kality dobrze jest, gdy obie strony w związku mają zbliżony temperament i podobne zainteresowania. - Niekoniecznie wszystkie. Uważam, że w małżeństwie niezwykle ważne jest pozostawienie strefy wolności. Jola zawsze dawała mi przestrzeń, kiedy na przykład chciałem obejrzeć czy pójść na mecz. I to oczywiście działa w obie strony. Kiedy żona chce pobyć w kobiecym gronie, robi to. Taki azyl jest niezbędny - powiedział Kwaśniewski.
- Natomiast większość pasji mamy wspólnych. Uwielbiamy podróże. A Jola mnie wciągnęła w narciarstwo. Czasem ktoś z nas marudzi: "Znowu góry?", a drugie przekonuje: "Traktuj to jako poranną gimnastykę, pojeździmy, zjemy lunch, widoki są piękne, powietrze świeże". Bardzo dobrze, że robimy to razem - zaznaczył polityk.