"Nie chcę tracić życia czy zdrowia, tylko dlatego, że w naszym kraju rządzą fanatycy" [KOMENTARZ]

Gdybym znalazła się w sytuacji takiej, jak pani Joanna, podejrzewam, że postąpiłabym podobnie, jak ona. Bo w skrajnych przypadkach nie zawsze możemy liczyć na pomoc i wsparcie ze strony lekarzy - pisze Natalia Kondratiuk-Świerubska z Gazeta.pl.

Po historiach takich jak śmierć pani Doroty z Bochni czy Izabeli z Pszczyny kobiety w Polsce doskonale zdają sobie sprawę z tego, że w skrajnych przypadkach, gdy ich życie czy zdrowie w okresie ciąży będą zagrożone, pomoc lekarzy wcale nie jest już taka pewna. Zdarza się więc, że biorą sprawy w swoje ręce. Tak zrobiła pani Joanna, która dowiedziała się, że jej ciąża zagraża zdrowiu. - Po zażyciu tabletek poronnych zgłosiła się do lekarki, mówiąc jej szczerze o swojej aborcji. Lekarka wezwała policję - tak historię młodej kobiety opisała Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny FEDERA.

Zobacz wideo Minuta ciszy w Sejmie ku pamięci zmarłych kobiet. Rządzący nawet nie wstali:

"To chory kraj"

To jak zachowała się lekarka, a później policjanci, którzy kazali kobiecie między innymi się rozebrać i robić przysiady, wzbudziło powszechne oburzenie. "Obudźmy się, bo inaczej będzie jeszcze gorzej", "To chory kraj, bardzo chory", "Lekarze powinni ratować życie, a nie wzywać policję,", "Strach po pomoc teraz nawet iść na SOR, kobiety, które trzeźwo myślą nie będą zachodziły w ogóle w ciążę" - ludzie komentują w mediach społecznościowych. 

Obawiam się, że nikt by mi nie pomógł

Odnoszę wrażenie, że nasze standardy zaczynają przypominać te obowiązujące w krajach takich jak Salwador, gdzie poronienie może zostać uznane za zabójstwo umyślne. Przykładowo, w czerwcu ubiegłego roku 21-letnią Lesly skazano tam na 50 lat więzienia. Sąd uznał, że kobieta dokonała zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Co ciekawe, 21-latka poroniła, nie wiedząc nawet, że jest w ciąży. 

Nie jest tajemnicą, że wiele Polek obecnie zakłada, że zachodząc w ciążę, należy liczyć się z ryzykiem śmierci. Ja sama, gdybym znalazła się w sytuacji takiej jak pani Joanna, zachowałabym się pewnie podobnie, jak ona. Bo obawiam się, że w skrajnym przypadku nikt by mi nie pomógł. A nie chciałabym tracić życia czy zdrowia, tylko dlatego, że w naszym kraju rządzą fanatycy i obowiązuje absurdalne prawo. Poza tym po tak trudnej decyzji, jaką jest z mojej perspektywy przyjęcie tabletek poronnych, chciałabym uzyskać ze strony lekarzy pomoc i wsparcie, a nie interwencję policji. 

Jeszcze kilka lat temu, gdy ktoś mówił, że Polska zaczyna przypominać Salwador, tego typu opinie wielu osobom wydawały się mocno przesadzone. Jednak historie takie jak ta pani Joanny pokazują, że niestety nasz kraj także zmierza w podobnym kierunku. 

Więcej o: