Droga do wymarzonej sylwetki bywa trudna i wyboista. Przekonał się o tym 34-letni Bryan, który kilkukrotnie próbował zrzucić zbędne kilogramy. Po kolejnym niepowodzeniu zdecydował się na niecodzienne rozwiązanie. Wyleciał na jakiś czas na Majorkę, wcześniej zrywając kontakt z rodziną i najbliższymi.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Pod koniec 2021 roku Bryan ważył 153 kg. Właśnie wtedy postawił wszystko na jedną kartę i podjął odważną, a nawet nieco szokującą decyzję. Spakował swoje rzeczy i wyjechał na kilka miesięcy na Majorkę. Na ten czas zerwał kontakt z najbliższymi. - Zadzwoniłem do przyjaciół i rodziny, powiedziałem im, że nie będę z nimi rozmawiał i zabrałem się do pracy — wyjaśnił w rozmowie z mirror.co.uk. Nie chciał, by cokolwiek go rozpraszało w walce o upragnioną sylwetkę.
Mężczyzna zaczął od codziennej dawki ruchu. Przez dwa tygodnie chodził na półtoragodzinne spacery, następnie wprowadził pływanie, jazdę na rowerze, a w końcu także siłownię. Treningi zajmowały mu nawet 5 godzin dziennie. Oprócz tego postawił na racjonalną dietę, w której trzymał się limitu 2200 kcal dziennie. Po 9 tygodniach od przylotu udało mu się przebiec ciągiem pierwsze 5 km. Zrobił to w 34 minuty.
Bryan postanowił wyjechać na Majorkę, gdy przeanalizował swoje dotychczasowe klęski dotyczące chudnięcia. Zauważył wtedy, jak wiele razy wybierał się z rodziną czy przyjaciółmi na wysokokaloryczne jedzenie na mieście oraz zamawiał je na wynos. By po raz kolejny nie popełnić tych samych błędów, zdecydował się na wyjazd.
Postawił na dietę, która będzie mu pasować oraz przede wszystkim smakować. - Jestem fanatykiem gotowania, więc spędziłem dużo czasu na szukaniu przepisów, dzięki którym nie czuję, jakbym był na diecie — zdradził. Ostatecznie, na Majorce spędził siedem długich miesięcy, podczas których ani razu nie zrobił sobie dnia wolnego. Przeszedł niesamowitą metamorfozę i mu się schudnąć ok. 63 kg. Gdy wrócił do domu, rodzina nie kryła zaskoczenia jego nowym wyglądem.