Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Agnieszce Dygant największą popularność przyniosły role w takich produkcjach jak "Na dobre i na złe", "Niania" oraz "Prawo Agaty". Gwiazda lubi dbać o wygląd i nigdy nie ukrywała, że zabiegi kosmetyczne nie są jej obce. Może się pochwalić zgrabną sylwetką, zadbanym uśmiechem oraz gładką cerą. - Nic nie postarza bardziej niż stare myślenie, smutek i narzekanie - wyznała w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".
Oprócz pozytywnego nastawienia do życia aktorka ceni sobie jeden zabieg kosmetyczny. Korzysta z niego od lat. Chodzi o infuzję tlenową z wykorzystaniem wyciągu jadu z węża, które naśladuje działanie botoksu. - Polega na wtłaczaniu w skórę aktywnych składników, takich jak wyciąg z jadu węża, algi, witaminy i minerały - mówiła cytowana przez "Plejadę". Zabieg nawilża i odmładza skórę, redukuje zmarszczki i poprawia kontur twarzy. Serum jest wprowadzane w skórę za pomocą czystego tlenu pod ciśnieniem. - Z roku na rok jest jednak coraz więcej linii mówiących o moim wieku. Mam nadzieję, że jestem typem, który jak stare wino, z roku na rok będzie do pewnego czasu wyglądał dosyć fajnie - powiedziała Dygant w rozmowie z "Jastrząb Post".
Agnieszka stara się też dbać o fryzurę. Chętnie testuje różnego typu zabiegi i nie boi się o tym mówić wprost. Przyznała, że jest fanką sauny na włosy. A jaki ma przepis na ładną figurę? Okazuje się, że... żaden. - Jestem leniwa. W moim przypadku cudem byłoby to, gdybym znalazła energię na ćwiczenia. Uwielbiam jeść - dodała.
Aktorka nie przejmuje się plotkami na swój temat, jakoby miała regularnie poddawać się operacjom plastycznym. - Starość nie radość, człowiek się też trochę zmienia. Mam 50 lat, wyglądam, jak wyglądam, mam zmarszczki, to chyba widać, więc ja sobie specjalnie jakichś operacji nie robię - skwitowała.