Życie z Hefnerem "to był koszmar"? Zdradziła, co zrobił, gdy obcięła swoje włosy

Holly Madison miała 21 lat, kiedy Hugh Hefner zaprosił ją na imprezę do swojej willi. Chociaż planowała skończyć studia na Uniwersytecie Stanowym w Portland i zająć się psychologią, to wydarzenie odmieniło jej życie. Po latach opowiedziała o tym, jak traktował ją twórca Playboya.

Więcej wiadomości przeczytasz na Gazeta.pl.

Holly Madison przez lata była "główną" dziewczyną Hefnera. "Myślałam, że jestem dorosła i sądziłam, że dokonuję wolnego wyboru. I byłam. Ale nie byłam przygotowana. I trochę mnie to przerosło..." - pisała w pamiętniku z 2015 roku. Miała zaledwie 21-lat, kiedy twórca Playboya zaprosił ją na imprezę do swojej willi. Tam stało się jasne, że zostanie w niej na dłużej. Jak traktował ją najbardziej znany mężczyzna na świecie?

Zobacz wideo Ale nie byłam przygotowana. I trochę mnie to przerosło...

Była dziewczyna Hefnera po latach opowiedziała, co musiała znosić

Holly Madison dość szybko została wyróżniona przez Hugh Hefnera. Uczynił ją najważniejszą z kobiet mieszkających pod jego dachem i tym samym więcej od niej wymagał. Miał całkowitą kontrolę nad tym, jak Holy wygląda, decydował nie tylko o jej operacjach plastycznych, ale również fryzurach. Nie jest tajemnicą, że mężczyzna faworyzował długowłose blondynki. Oczekiwał od wszystkich króliczków, że uszanują jego upodobania. 

Madison jednak postawiła na swoim i któregoś dnia wróciła od fryzjera w krótkich włosach. Nie spodobało się to gospodarzowi willi. "Wróciłam w krótkich włosach i wtedy on się wściekł, krzyczał na mnie, że wyglądam na starą, twardą i tanią" - opowiadała później. To nie był pierwszy raz, kiedy ją obraził. Zawsze odnosił się do kobiet w swoim otoczeniu z pogardą.

"Tkwiłam w tym kręgu jego obrzydliwych zachowań"

Holly ujawniła po latach, że "tkwiła w kręgu jego obrzydliwych zachowań". Razem z innymi króliczkami musiała podporządkowywać się surowym regułom, jakie panowały w willi Playboya. Od 21 kobiety nie mogły opuszczać posesji, bo obowiązywała "godzina policyjna". Nie mogły zapraszać tam gości. Nie pozwalał im też pracować zarobkowo. Dzięki temu miał całkowitą kontrolę nad ich życiem.

Więcej o: