Jedni uciekają, inni bez gadania przyznają się do winy, a kolejni próbują się wybronić. Gdy robimy coś nielegalnego, wymówki raczej na niewiele się zdadzą, mimo to - cóż - nie zaszkodzi spróbować. Zapewne tym tokiem myślenia kierował się 33-latek z województwa wielkopolskiego, którego policja przyłapała na nielegalnej uprawie.
Choć znalezisko policjantów do nietypowych raczej nie należy, zdecydowanie niebanalną wymówką posłużył się jego właściciel. Jak czytamy na stronie KPP Września, 1 sierpnia br. funkcjonariusze odkryli tak zwaną zieloną plantację, czyli uprawę roślin, które na pierwszy rzut oka wyglądały na krzaczki marihuany.
W trakcie zleconego przeszukania nieumundurowani funkcjonariusze ujawnili szklarnię oraz grunt, w którym uprawiane były przypominające wyglądem konopie inne niż włókniste. W ostatecznym rachunku zabezpieczonych zostało 187 roślin w różnych fazach wzrostu, które w teście narkotykowym wykazały obecność marihuany
- czytamy w komunikacie policji.
Osobą, która uprawiała rośliny, jest 33-letni mieszkaniec gminy Września. Mężczyzna tłumaczył się, że celem ten uprawy nie są nielegalne działania, lecz pozyskanie nasion dla papug. Trzeba przyznać, że wytłumaczenie należy do jednych z bardziej kreatywnych. Na nieszczęście mężczyzny, funkcjonariusze nie dali się zwieść. Próbki roślin pobrano do analizy, która wykazała obecność marihuany.
Mężczyzna przyznał się do zarzucanych czynów i został zatrzymany. Za uprawę tej rośliny będzie musiał stanąć przed sądem. Zgodnie z obecnymi przepisami prawa, grozi mu kara trzech lat pozbawienia wolności. Być może sędzia, który będzie prowadził rozprawę, okaże się większym fanem papug, niż funkcjonariusze policji.