Przyłapali go na uprawie marihuany. Jak się tłumaczył przed policją? No tego jeszcze nie było

Gdy jesteśmy złapani na gorącym uczynku, szukamy wszelkich sposobów, by się jakoś wybronić. O kreatywne usprawiedliwienie pokusił się mieszkaniec województwa wielkopolskiego. Niestety nie podziałało na funkcjonariuszy i będzie musiał stanąć przed sądem.

Jedni uciekają, inni bez gadania przyznają się do winy, a kolejni próbują się wybronić. Gdy robimy coś nielegalnego, wymówki raczej na niewiele się zdadzą, mimo to - cóż - nie zaszkodzi spróbować. Zapewne tym tokiem myślenia kierował się 33-latek z województwa wielkopolskiego, którego policja przyłapała na nielegalnej uprawie.

Zobacz wideo 57-latek uprawiał marihuanę między ulami, bo "dobrze wpływała na kondycję jego pszczół"

Zielona plantacja koło Wrześni

Choć znalezisko policjantów do nietypowych raczej nie należy, zdecydowanie niebanalną wymówką posłużył się jego właściciel. Jak czytamy na stronie KPP Września, 1 sierpnia br. funkcjonariusze odkryli tak zwaną zieloną plantację, czyli uprawę roślin, które na pierwszy rzut oka wyglądały na krzaczki marihuany. 

W trakcie zleconego przeszukania nieumundurowani funkcjonariusze ujawnili szklarnię oraz grunt, w którym uprawiane były przypominające wyglądem konopie inne niż włókniste. W ostatecznym rachunku zabezpieczonych zostało 187 roślin w różnych fazach wzrostu, które w teście narkotykowym wykazały obecność marihuany

- czytamy w komunikacie policji.

Tłumaczenie? No tego jeszcze nie było

Osobą, która uprawiała rośliny, jest 33-letni mieszkaniec gminy Września. Mężczyzna tłumaczył się, że celem ten uprawy nie są nielegalne działania, lecz pozyskanie nasion dla papug. Trzeba przyznać, że wytłumaczenie należy do jednych z bardziej kreatywnych. Na nieszczęście mężczyzny, funkcjonariusze nie dali się zwieść. Próbki roślin pobrano do analizy, która wykazała obecność marihuany.

Mężczyzna przyznał się do zarzucanych czynów i został zatrzymany. Za uprawę tej rośliny będzie musiał stanąć przed sądem. Zgodnie z obecnymi przepisami prawa, grozi mu kara trzech lat pozbawienia wolności. Być może sędzia, który będzie prowadził rozprawę, okaże się większym fanem papug, niż funkcjonariusze policji.

Więcej o: