Izabela Mościcka z wykształcenia jest pedagożką. Jest również założycielką Centrum Pomocy Siostrom Zakonnym. Zdaniem kobiety, siostry zakonne często pozostawione są same sobie, jeśli chodzi o przemoc ze strony przełożonych. Często na co dzień muszą mierzyć się z mobbingiem poniżaniem, wykorzystywaniem, itp. i nie mają do kogo zwrócić się po pomoc. Czują się odizolowane. To powszechny problem, obecny zarówno w zakonach żeńskich, jak i męskich od wielu lat.
Była zakonnica udzieliła wywiadu dziennikarce Radia ZET Małgorzacie Pelce, odsłaniając kulisy swojej decyzji sprzed lat. Według niej, samo wstąpienie do zakonu równoznaczne jest z odebraniem kobiecie wolności i prywatności. Jest wówczas zmuszona przystosować się do bardzo restrykcyjnych zasad. - Bóg nigdy nie odebrał nam wolności, bo to tak duża wartość, że zgodził się na nasz grzech. A w zakonie cały wpływ na własny los jest nam odbierany - mówiła rozmówczyni Radia ZET.
Jak Bóg mógłby chcieć, by siostry traktowały się nieludzko? Przełożone podejmują decyzje z przekonaniem, że robią najlepiej, jak mogą, ale nie zauważają potrzeb sióstr. To wynik wielu lat odczłowieczania systemu. Pewna psycholożka zwróciła mi ostatnio uwagę nawet na fakt, że siostry nie mogą w niektórych formacjach mówić do siebie po imieniu. Są zgromadzenia, w których nie możesz już zwracać się do koleżanki: Ania. Teraz to siostra Anna. To zabiera relację
- kontynuowała. Dodała, że ten sam schemat, według którego działają przełożeni, powielany jest raczej w większości placówek. Była siostra zakonna przyznała również, że sama doświadczyła przemocy ze strony wyżej usytuowanych w hierarchii. Do tej pory zmaga się z pewnymi traumami z tamtego czasu, choć od jej decyzji o zdjęciu habitu mijają trzy lata.
- Pojawiają się oczywiście elementy przemocy fizycznej: popchnięcia na schodach czy na ścianę, ale siostry zakonne najczęściej spotykają się z nadużyciami ze strony przełożonych, roszczących sobie władzę absolutną - opowiadała Izabela Mościcka. Ale, jak dodała, pojawia się również mobbing. Jej zdaniem, w zgromadzeniach takich jak np. zakon, "bywa mikroprzemocą sączoną od samego początku formacji".
To trochę jak z bitymi dziećmi, mającymi potem wysoki próg bólu - siostry doświadczające nadużyć od lat mają wysoki poziom tolerancji na takie zachowania. Ofiary nie do końca świadomie przenoszą to na innych. Nie mają innych narzędzi, bo wymuszanie pewnych rzeczy strachem jest dla nich oczywiste i naturalne
- wyjaśniała.
Zwróciła też uwagę na najbardziej pomijany, a zarazem bardzo poważny: przemoc seksualną, stosowaną na kobietach przez inne kobiety. - Znajoma opowiadała mi o jednej z przełożonych w nowicjacie, która potrafiła przyjść do sióstr o pierwszej w nocy, obudzić którąś z nich i zaprosić do swojego pokoju. Gdy padło na moją znajomą - zaprotestowała. Te, które poszły, mówiły o dwuznacznych sytuacjach, o pewnym 'rytuale'. Inna przełożona kazała siostrom przed ślubami wieczystymi myć sobie nogi i robić masaż stóp. Każdego wieczoru któraś z nich to robiła - przytoczyła Izabela Mościcka.
Pedagożka i działaczka obecna jest również w mediach społecznościowych. Można śledzić jej profil na Instagramie, na którym dzieli się swoimi doświadczeniami i wspomnieniami z życia zakonnego. "W chwili obecnej najważniejsze jest dla mnie ograniczenie liczby kolejnych ofiar przemocy i nadużyć w Kościele, w żeńskich zgromadzeniach zakonnych w Polsce. Ale na całej długości, to chyba każdy z tych aspektów, o których piszę na slajdach jest tak samo ważny i istotny" - pisze w jednym z wpisów na wspomnianej platformie.