Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Jestem już kilka miesięcy po ślubie, jednak kiedy wracam wspomnieniami do okresu przygotowań, to przypominam sobie, ile emocji wzbudzał mnie zakup najpiękniejszej sukni ślubnej i tej, którą planowałam założyć podczas poprawin. Nie miałam określonego budżetu i wiedziałam, że jeśli coś mi się spodoba, to na pewno to kupię. Byłam świadoma, że najpopularniejsze suknie ślubne od projektantów kosztują nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jednak wiedziałam, że tak bogatą sukienkę założę tylko raz w życiu. Inaczej postąpiłam kupując suknię na poprawiny. Postanowiłam skorzystać z oferty sklepów internetowych. Czy było warto? Oceńcie sami.
Kiedy kupiłam swoją suknię ślubną, to odetchnęłam z ulgą. Spokój nie trwał jednak zbyt długo, bo wiedziałam, że czeka mnie jeszcze zakup biżuterii i obuwia, a także sukni, którą założę na poprawiny. Nie wiedziałam, czego konkretnie chce, a że sporo buszowała po Internecie, to postanowiłam, że zamówię ją w sklepie internetowym.
Zależało mi, żeby była nie tylko wygodna, ale i podkreślała kształty.
Jedna z syrenek szczególnie wpadła mi w oko, nie tylko ze względu na wygląd. Jej cena była szokująco niska, a więc nie czekałam i złożyłam zamówienie.
Emocje sięgały zenitu, a ja nie mogłam doczekać się aż w końcu przymierzę swoją perełkę. Kiedy kurier przyjechał z moją sukienką, to pierwsze co zrobiłam, to pobiegłam do pokoju, aby ją w końcu przymierzyć. Ku mojemu zdziwieniu, sukienka była po prostu brzydka. Oprócz tego, że była bardzo długa, to i materiał strasznie drapał i był po prostu brzydki. Mama przyznała, że wyglądałam w niej jak w pidżamie nocnej. Byłam smutna i rozczarowana, bo nastawiłam się i myślałam, że zakupiłam coś, w czym będę wyglądać jak milion dolarów. Rzeczywistość przerosła moje oczekiwania.
A czy wam, drogie internautki, też zdarzyło się zamówić coś w sklepie internetowym, co ostatecznie nie wyglądało tak jak na zdjęciach? Podzielcie się swoimi historiami w komentarzach