W Polsce są niemal wszędzie. Ludzie często mylą je z pająkami, ale wcale nimi nie są

Ma odwłok, osiem długich nóg i umiejętność odstraszenia człowieka w trybie natychmiastowym. Takiego "pająka" widzieli chyba wszyscy, bo są w Polsce bardzo pospolite. Niejedna osoba uciekała w popłochu, niejedna wydobyła z siebie pisk przerażenia. Wygląda jednak na to, że całkiem niepotrzebnie.

Pająki to jedne z tych stworzeń, które wywołują strach lub przynajmniej uczucie dyskomfortu. Nawet jeśli nie uciekamy od nich z krzykiem, wiele osób przynajmniej wykrzywia usta w grymasie i strzepuje je z nogawki. Bardzo często reagujemy tak na naszego dzisiejszego bohatera. Jak się okazuje, musimy się z nim przeprosić, bo to wcale nie jest pająk. W dodatku jest bardzo pożyteczny.

Zobacz wideo Nie zabijaj pająków. To świetni współlokatorzy

Bliżej mu do skorpiona

Sprawę kosarza postanowili nagłośnić leśnicy z Lasów Państwowych. Na ich Facebooku pojawił się post, w którym wyjaśniają, że choć wygląda jak pająk, to bliżej mu do skorpiona. Wystarczy się mu uważnie przyjrzeć. By tego kroku nie pominąć, autor postu dołączył szczegółowe zdjęcia kosarza - ku niezadowoleniu tych, którzy delikatnie mówiąc, średnio przepadają za pająkami. "Specyficzny kształt ciała, na którym nie widać wyraźnego podziału na głowę czy odwłok oraz tylko jedna para oczu wykluczają pomyłkę z jakimkolwiek pająkiem" - czytamy w opisie.

Kumpel kosarz

Choć już sam fakt, że kosarz nie jest pająkiem, jest dość ciekawy, okazuje się, że ma jeszcze kilka asów w rękawie. Przede wszystkim - nie gryzie. Ten gatunek nie jest wyposażony w narzędzia do kąsania. Warte wspomnienia jest to, że pomaga nam walczyć ze szkodnikami. Każdy, kto ma własny ogródek, wie, że ślimaki potrafią skutecznie obleźć nasze uprawy i je zniszczyć w tempie wcale nie ślimaczym. Okazuje się, że kosarz doskonale radzi sobie z tymi intruzami. Zdecydowanie więc warto się z nim zaprzyjaźnić.

Król zmyłki

Autor posta podzielił się jeszcze jedną ciekawostką odnośnie kosarza. Z pewnością spotkaliście się z osobnikiem, który pozbawiony jest jednej lub większej liczby nóg. Pierwsze, co przychodzi do głowy, to spotkanie z sadystycznym człowiekiem lub po prostu walka z innym gatunkiem. Rzeczywiście fakt ten jest związany z walką, ale pozbywanie się kończyn to trik samego kosarza. 

Ciekawa jest za to jedna z ich głównych strategii obronnych, tzw. autotomia. Zagrożony kosarz... odrzuca jedną z nóg i korzystając z pozostałych siedmiu (lub mniej, jeśli już wcześniej próbował tej sztuczki) ucieka, gdzie pieprz rośnie. Tymczasem, ta odrzucona kończyna jeszcze przez jakiś czas sama podryguje, skupiając na sobie uwagę napastnika. Niestety, to one way ticket - noga już nie odrasta!

- czytamy we wpisie. Trzeba przyznać, że patent na zmyłkę pierwsza klasa. Post leśników zdecydowanie ocieplił wizerunek kosarza i z pewnością sprawił, że będziemy bardziej czujni, jeśli chodzi o identyfikację pająków. Być może niektórym nawet pomoże uporać się ze strachem przed tymi stworzeniami.

Więcej o: