Więcej listów do redakcji znajdziecie na Gazeta.pl
Kilka miesięcy temu skończyłam 19-naście lat. Zdaje sobie sprawę, że nie jest to jeszcze nie wiadomo jak dojrzały wiek, jednak moi rodzice traktują mnie, jakbym cały czas była małym dzieckiem. Bez przerwy mnie kontrolują, wyznaczają godziny powrotu do domu, a ostatnio próbowali dać mi szlaban. Tak szlaban dla 19-latki.
Mimo tego, że od roku utrzymuje się całkowicie sama, płacę za swoje studia, przyjemności, często też robię zakupy do domu. Rodzice zachowują się, jakbym całkowicie im podlegała i dalej żyła na ich garnuszku. Za każdym razem jak próbuje z nimi porozmawiać i poprosić, aby zaczęli traktować mnie, jak dorosłą kobietę słyszę, że dopóki żyję pod ich dachem, muszę się stosować do ich poleceń. Chciałam zacząć dokładać się do rachunków, żeby mieć jakąś kartę przetargową, że to nasz dom nie tylko ich, jednak na tą propozycję usłyszałam, że od dziecka nie będą przyjmować pieniędzy i mam przestać bawić się w darczyńcę.
Naprawdę nie mam już pomysłu, co mogę jeszcze zrobić. Jedyne co pozostało to się wyprowadzić. Jednak ceny, nawet małych kawalerek w Warszawie są ogromne. Na razie nie stać mnie na wynajem niczego. Poza tym nie chce się wyprowadzać, kocham ich i dobrze mi się z nimi mieszka, jednak odkąd jestem pełnoletnia, traktują mnie bardziej rygorystycznie niż wcześniej. Nigdy nie miałam ustalonych godzin powrotu, a teraz nagle zaczęło im przeszkadzać, jak wracam w nocy do domu. Teraz non stop chcą wiedzieć, gdzie jestem, co robię i z kim jestem.
Nie wiem już, czy to ja przesadzam, czy u każdego tak to wygląda. Porównać mogę to jedynie do dorosłości mojego starszego brata. Z nim się tak nie zachowywali. Nie miał żadnych reguł i nie musiał przestrzegać żadnych zasad. Tym bardziej zastanawiam się dlaczego, w moim wypadku sytuacja tak wygląda.
Marcelina
Wasze historie są dla nas ważne, dlatego czekamy na więcej listów od was. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze z nich opublikujemy.