W astronomii retrogradację tłumaczy się jako pozorny ruch wsteczny ciała niebieskiego. W naszym Układzie Słonecznym wszystkie planety krążą wokół Słońca w tym samym kierunku, lecz niekiedy zdarza się, że z Ziemi możemy zaobserwować, jakby dane ciało poruszało się wstecz w porównaniu do pozostałych. Takie zjawisko w ostatnich dniach możemy zaobserwować w przypadku Merkurego i potrwa aż do połowy września. Astronomowie stanowczo zaprzeczają, by ten fenomen miał wpływać na to, co dzieje się na Ziemi. Według astrologów jednak ten czas może być dla ludzi wyjątkowo trudny.
Trzeba zacząć od tego, za co odpowiada Merkury w astrologii. Najogólniej mówiąc, odpowiada za powodzenie w interesach, harmonię życiową i ogólnie za to, że "jakoś się to wszystko kręci". Kiedy Merkury jest w retrogradacji, czyli ruchu wstecznym, możemy spodziewać się najogólniej rozumianych trudności, pecha i wszystkiego złego
- wyjaśnia nam Ania, nasza czytelniczka i dodaje:
Ja od zawsze byłam osobą, która "więcej czuje i więcej doświadcza" na poziomie duchowym i astrologicznym. Dlatego zmiany w astrologii odczuwam dość wyraźnie (tak, wiem, dla niektórych to głupota). Jak tylko Merkury wchodzi w ruch wsteczny, mam ochotę zaszyć się pod kocem i nie wychodzić spod niego do końca.
Choć wiele osób raczej sceptycznie podchodzi do wpływu ruchu planet na nasze samopoczucie, a także na różne sytuacje, które nam się przytrafiają, spora część społeczeństwa nie ryzykuje. W czasie retrogradacji rezygnują z nowych zakupów, podpisywania umów czy decydowania się na duże kroki w życiu, jak zmiana pracy czy nowe mieszkanie. Wierzą bowiem, że to się po prostu nie uda. Postanawiają więc ten czas przeczekać, licząc, że los ich oszczędzi. Do takich osób należy Ania, która ma za sobą wiele przykrych sytuacji, które wydarzyły się właśnie, gdy Merkury wrzucił bieg wsteczny.
Ten czas to dla mnie i dla moich bliskich niekończący się pech. Pamiętam szczególnie jedną retro, gdzie straciłam pracę, pokłóciłam się z ukochanym do tego stopnia, że musiałam się wyprowadzić (skończyła się retro i konflikt ustał). Innym razem poważnie zachorowałam (w zasadzie zawsze choruję, jak jest retro - nawet teraz piszę to z gorączką). Do tego psują się wszystkie sprzęty. Moim rodzicom już pierwszego dnia zepsuły się dwa auta i drukarka, następnego dnia - pralka. Z kolei w zeszłym roku na jesieni, mojemu narzeczonemu ktoś okropnie zarysował auto. Później były problemy z naszą plantacją (wtedy sadziliśmy sadzonki iglaków na działce). Kolega miał zaorać to miejsce - zemdlał w ciągniku i pojechał w szkodę sąsiadowi. Musieliśmy płacić. A do tego dodam, że mój pies akurat zachorował na wątrobę. Mam też kotkę po sterylizacji, która bardzo ciężko znosi rekonwalescencję.
Każdy mógłby to sobie logicznie wytłumaczyć, ale aż tyle pecha w jednym momencie? Oprócz pecha bardzo źle ten czas wpływa na moją psychikę (nie wiem, czy ze strachu, że coś się wydarzy - możliwe). Cały czas jestem smutna, rozkojarzona i pełna "beznadziei". Czekam tylko końca, a najgorsze dopiero się zacznie... Na początku września aż siedem planet będzie w ruchu wstecznym. Chyba wykupię polisę ubezpieczeniową
- dodaje zaniepokojona.