Mówią, że zakochani ludzie są lekkomyślni, że ognista miłość popycha ich do robienia rzeczy głupich i nierozważnych. Czy można to powiedzieć o tej parze? Devon Motley i Geren Gathright postanowili dość poważnie podejść do swojego związku - i wcale nie mówimy tu o rychłym ślubie. Para owszem, wzięła w dłonie długopisy, ale to, co podpisała, to nie akt małżeństwa.
Związek Motley i Gathright'a dzielą kilometry i być może właśnie to popchnęło ich do tego, by wprowadzić do związku pewne zasady. Sporo zasad. Jak czytamy w serwisie New York Post, dokument jest raczej obszerny i szczegółowo je wszystkie punktuje. Para swoją umowę opublikowała za pośrednictwem TikToka, jednak nagranie wzbudziło tak wiele emocji wśród osób komentujących, że postanowiła je usunąć.
Wrzućcie dokument w całości, żebym też mógł go wykorzystać
Wow. Żałuję, że też tego nie zrobiłam
Dla mnie to jest mocne przekroczenie granic. Jeśli masz dobrego partnera, nie potrzebujesz żadnych umów
To jest psychotyczne zachowanie
- czytamy w komentarzach. O co ten cały szum?
Ty i twój chłopak podpisujecie umowę, więc jeśli coś pójdzie nie tak, możecie się nawzajem pozwać
- brzmiała treść posta, który opublikowała Motley. Na nagraniu zaś można było zobaczyć całą listę zasad, których złamanie wiąże się z możliwością bycia pozwanym przez druga połówkę. Wśród nich znalazł się między innymi zapis odnośnie do daty potencjalnego zakończenia związku. Okazuje się bowiem, że para nie pozwoliła sobie tego zrobić przynajmniej do 1 września 2024 roku. Jeśli którekolwiek złamie tę zasadę - pozew. Wyjątek stanowi fakt złamania innych reguł, wtedy poszkodowana strona może pożegnać tę drugą.
Punkty umowy uwzględniają kwestie zdrady, zaniedbywania czy obgadywania drugiej połówki przy innych osobach. Większe wzburzenie wywołały zasady mniej oczywiste. Para zobowiązała się między innymi do tego, by zawsze udostępniać swoją lokalizację drugiej połówce, odpowiadać na każdy telefon i smsa, a także pozostawać w stałym kontakcie przez cały dzień. Dodatkowo muszą rozmawiać przez telefon przynajmniej raz dziennie, a każda kłótnia musi być rozwiązana - nie może po prostu rozejść się po kościach - musi zakończyć się przeprosinami oraz wysłaniem prezentu.
Trzeba przyznać, że powyższe zasady wydają się rzeczywiście dość bezwzględne. Warto jednak dodać, że - choć oboje złożyli podpisy - umowa nie została poświadczona notarialnie. Jeśli więc zdarzy się im złamać któreś z zasad, raczej nie będzie się to wiązało z konsekwencjami prawnymi.