Efekt jednak tak mnie zachwycił, że postanowiłam docelowo całkowicie odejść od podkładu, rozświetlacza, pudru, czy też bronzera - a lubiłam wyprofilować sobie mocno kości policzkowe. Teraz wiem, że był to błąd i o wiele lepiej postawić na naturalny wygląd.
Rezultaty nawet tygodniowej rezygnacji z makijażu dają wiele do myślenia. Po pierwszych kilku dniach moja skóra zareagowała dość radykalnie. W końcu zafundowałam jej równie radykalną zmianę. Na samym początku muszę podkreślić, że nigdy nie malowałam się zbyt mocno, ale podkład nakładałam codziennie. Nic więc dziwnego, że przy pozbyciu się tej codziennej bariery, zaczęły pojawiać się: wypryski, zatkane pory (więcej i więcej porów na początku...), nadmierna produkcja sebum (mam cerę typu tłustego), niewielkie cysty, podrażnienia, przebarwienia.
Ale trwało to na szczęście tylko kilka dni. Później mogłam (i dalej mogę!) cieszyć się odżywioną, oczyszczoną i gładką cerą, bez grama zmian skórnych. Brzmi nierealnie? Zdaję sobie z tego sprawę, ale tak właśnie jest! Warto jednak zaznaczyć, że upragniony efekt dało to w połączeniu z regularną, uważną pielęgnacją odpowiednimi preparatami i unikaniu ekspozycji delikatnej skóry twarzy na słońce. Podstawą pielęgnacji oczywiście była (jest i będzie) codzienna aplikacja kremu z filtrem SPF. O szczegółach jednak za chwilę.
Porównanie/ make-up vs. no make-up Archiwum prywatne
Z makijażu rezygnuje coraz więcej kobiet, a wiele dziennikarek i influencerek opisuje swoje doznania z makijażowego detoksu w sieci. Jedną z prekursorek trendu no-make up w Polsce jest Martyna Kaczmarek - ciałopozytywna influencerka, modelka i pisarka, która promuje wartości feministyczne. Prawdą jest, że w większości przyzwyczailiśmy się do widoku kobiet w pełnym makijażu. Tak więc zupełnie naturalny wygląd - który przy okazji jest przecież czymś totalnie normalnym! - siłą rzeczy w przestrzeni publicznej i w mediach widujemy rzadziej. Na szczęście nasze podejście w tym aspekcie się zmienia.
Tutaj warto również zaznaczyć, że w niniejszym tekście wypowiadam się z perspektywy osoby, która nigdy nie borykała się z poważnymi problemami skórnymi. To ważne, ponieważ nieporównywalnie cięższym wyzwaniem jest rezygnacja lub ograniczenie makijażu, gdy ma się cerę problematyczną. Doświadczenia takiej osoby, która podjęła się makijażowego detoksu, będą więc kompletnie odmienne. Natomiast tylko i wyłącznie ze swojej perspektywy mogę powiedzieć, że warto
Na co dzień od ponad 46 dni pozostawiam moją skórę w wersji sauté. Co nie oznacza, że nie zdarza mi się podkreślić rzęs mascarą lub ust szminką albo koloryzującym błyszczykiem. Cera jednak przeżywa makijażowy detoks, którego efektami, mam nadzieję, będę jeszcze długo się cieszyć. Ale do rzeczy:
Pielęgnacja skóry była zawsze ważnym punktem mojej codziennej rutyny, jednak w obliczu detoksu od makijażu, skupiłam się głównie na niej. Uważam, że przy cerze tłustej - której jestem szczęśliwą bądź nieszczęśliwą posiadaczką - jest ona bardzo wskazana. Jak zresztą przy każdym innym typie skóry.
Dlatego zadbałam o ty, by każdy wieczorny i poranny rytuał pielęgnacyjny zaczynał się od delikatnego oczyszczania - w moim przypadku akurat, za pomocą specjalnego żelu myjącego. Później zmywam go letnią wodą, a cerę całkowicie osuszam. Drugim etapem jest nałożenie serum (z witaminami E i C - zbawiennymi dla kondycji skóry, oraz retinolem). Później głęboko nawilżający krem, wieczorami też rozjaśniający, nawilżający krem pod oczy. Na koniec wcześniej wspomniany krem z filtrem SPF. Koniecznie!
Porównanie/ make-up vs. no make-up Archiwum prywatne
Pisząc o korzyściach, które zafundował mi makijażowy detoks, warto rozprawić się też z kilkoma mitami, które od czasu do czasu krążą w przestrzeni publicznej. Zwłaszcza z jednym z głównych: makijaż to wszelkie zło. Albo, że codzienne noszenie makijażu przyśpiesza starzenie się komórek skóry. Nic bardziej mylnego! Makijaż jest elementem codzienności wielu kobiet i mężczyzn i indywidualnym wyborem każdej osoby. Jednak demonizowanie go aż do tego stopnia jest przesadzone - szczególnie, gdy całkowicie mija się z prawdą.
Według ekspertów efekt jest odwrotny. Magazyn "Elle" w jednym z artykułów poświęconych właśnie tematyce detoksu od makijażu przywołuje słowa znanej dermatolożki gwiazd. Z jej usług korzysta m.in. piosenkarka i aktorka Demi Lovato.
Prawda jest taka, że makijaż - odpowiednio dobrany do typu twojej cery - stanowi barierę przeciwko szkodliwym promieniom UV. To dodatkowa bariera wzmacniająca ochronne właściwości kremu z filtrem
- mówi specjalistka, cytowana przez Elle.pl. Dodaje też, że - czego w tych czasach wszyscy powinniśmy być już świadomi - że główną przyczyną starzenia się skóry jest promieniowanie UV. Choć niekwestionowany wpływ na kondycję naszej skóry ma też m.in. dieta, tryb życia, genetyka, palenie papierosów i wiek, to właśnie słońce najbardziej przyczynia się do powstawania zmarszczek.
Największym wrogiem młodej skóry jest słońce. Dlatego też podkład czy puder działają jak dodatkowe zabezpieczenie
- tłumaczyła Renée Rouleau. Aczkolwiek pamiętajmy - fluid (nawet z filtrem SPF) to nie to samo, co czysty krem z filtrem SPF, dlatego słowo "dodatkowe" jest tu kluczowe. Ten drugi to absolutny numer jeden w codziennym dbaniu o cerę.
Porównanie/ make-up vs. no make-up Archiwum prywatne
Jeśli używasz odpowiedniego fluidu, wzbogaconego o odżywcze olejki, witaminy i minerały, może on nawet pomóc w polepszeniu kondycji twojej cery i utrzymaniu jej odpowiedniego poziomu nawilżenia - szczególnie w przypadku cery suchej lub dojrzałej. Jest jednak pewien kosmetyczny grzech, którego nie wybaczy żaden dermatolog: spanie w makijażu. Przed snem należy pozbyć się ze swojej buzi wszelkich pozostałości podkładu.
Niemniej jednak z uporem powtórzę: warto zrobić sobie przerwę od makijażu. A to między innymi dlatego, że wiele kosmetyków - nawet tych z tzw. wysokiej półki, głównie kolorowych - choć ich skład z czasem się poprawia, nadal zawiera parabeny, barwniki i inne substancje, które mogą podrażniać, obciążać lub zapychać pory na naszej skórze. Tym samym mogą blokować swobodny dopływ tlenu, a skóra, jak każdy inny organ naszego ciała, powinna "oddychać". Celowo używam tu cudzysłowu, ponieważ mowa bardziej o odciążeniu jej od codziennych warstw tapety. Wiadomo bowiem, że wymiana gazowa nie zachodzi poprzez skórę.
Ponad miesiąc bez makijażu/ Na zdjęciu jedynie bezbarwna pomadka Archiwum prywatne
Dlatego też nawet za krótki urlop od tapety twoja skóra podziękuje ci dwojako. Pierwszy punkt to oczyszczenie. Efektów nie ma oczywiście pierwszego dnia, ale tak jak wspominałam wyżej - w połączeniu z systematyczną pielęgnacją twoja cera stanie gładka, delikatna, jędrna i pełna blasku. Z każdym dniem będzie coraz lepiej.
Druga sprawa to znaczne zmniejszenie widoczności oraz rozmiaru porów i wyprysków - mniej specyfików na skórze, a więc i mniej zabrudzeń. Nie zwalnia nas to oczywiście z rytuału codziennego oczyszczania.
Porównanie/ make-up vs. no make-up Archiwum prywatne
Detoks od make-upu znacznie wpłynie też na koloryt naszej cery. Co ciekawe, przyczyni się też do powrotu do naturalnego jej odcienia. Może być on bowiem zaburzony przez używane dotąd kosmetyki.
Dlaczego warto zrobić sobie dłuższą przerwę od makijażu? Oto 6 głównych korzyści
Skóra, za przerwę od makijażu, 'odpłaca się' po jakimś czasie. Dlatego dobrze jest wytrwać pierwsze dni Archiwum prywatne
Dopiero po upływie ok. tygodnia zauważalna jest znaczna poprawa skóry i jej kolorytu Fot. Archiwum prywatne
A już na sam koniec warto wspomnieć - choć to, rzecz jasna, nie najważniejsze - że tzw. low make up i no-make up są teraz w modzie. Coraz więcej gwiazd również pokazuje się w bardziej naturalnej odsłonie, a są wśród nich m.in. np. Selena Gomez, Salma Hayek, Michelle Pfeiffer, Sharon Stone, Millie Bobby Brown, Amanda Seyfried i Rihanna.