Więcej rozmów z gwiazdami znajdziesz na Gazeta.pl
Martyna Wojciechowska od lat prowadzi znany i lubiany przez Polaków program "Kobieta na krańcu świata", w którym przybliża widzom niesamowite historie kobiet żyjących w różnych, często bardzo odległych miejscach na świecie. Każda jej wyprawa jest inna, jednak wszystkie wymagają odpowiedniego przygotowania fizycznego.
Podczas konferencji prasowej nowego sezonu "Kobiety na krańcu świata", która wraca do TVN w jesiennej ramówce, Plotek zapytał Martynę Wojciechowską o to, jak wyglądają jej przygotowania do kolejnych podróży związanych z nagrywaniem programu.
- Potrzebuję dużo treningów, bo muszę być w formie. Potrzebuję być w formie, żeby jeździć na te krańce świata i żeby nadążyć za ekipą, a nawet powiem więcej, wyznaczać to tempo. Tak że absolutnie to jest coś, co traktuję jak część moich obowiązków zawodowych, ale w ogóle zawsze lubiłam się ruszać. Kocham ruch, więc biegam, ćwiczę i w ogóle jestem osobą, która niewiele czasu siedzi, więc cały czas jestem w ruchu. A w ogóle samo bycie na krańcach świata to jest jak obóz kondycyjny. To trzeba mieć naprawdę żelazne zdrowie, wstawać o świcie, chodzić spać późno, być cały czas w biegu, zmiany temperatury, zmiany stref klimatycznych, zmiany diety, no i zmiany stref czasowych - mówi podróżniczka.
A jak wygląda dieta Martyny Wojciechowskiej podczas pracy w różnych zakątkach globu? W rozmowie z Plotkiem zdradziła, co jadła w Nigerii i jaki jest jej sprawdzony duet.
Ryż, warzywa są zawsze bezpieczną opcją. No głównie ryż i warzywa. Afryka akurat nie słynie z dobrej kuchni, przynajmniej ja w niej nie gustuję, bo są rejony, gdzie jest wspaniałe jedzenie, np. Etiopia, ale w Nigerii to było bardzo proste jedzenie. Jemy dosyć niewyszukane rzeczy, bo też staramy się być jak najbliżej osób, których życie filmujemy
- tłumaczy.