Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Swój ślub i wesele miałam ponad pięć lat temu. W tym czasie wiele się zmieniło, jednak uczucie pomiędzy mną a moim mężem nigdy nie zgasło. Lepiej, bo mam wrażenie, że kochamy się jeszcze mocniej. Nie jest łatwo, bo jest kredyt na mieszkanie i wiele kłopotów rodzinnych, ale razem jakoś łatwiej przez wszystko przebrnąć. Niestety jest jedna kwestia, która wciąż nas poróżnia. Chodzi o dzieci.
Mąż tuż po ślubie zasugerował, że chciałby zacząć starania o dziecko. Ja wytłumaczyłam mu, że jestem jeszcze młoda i chciałabym skorzystać z życia, podobnie jak moi rówieśnicy, którzy wciąż nie są rodzicami. Na szczęście to zrozumiał i dopiero po dwóch latach małżeństwa zapytał, czy teraz nadszedł już odpowiedni moment na macierzyństwo. Byłam z nim szczera i powiedziałam, że nie wyobrażam sobie zajść teraz w ciążę. Mój mąż chce dziecka, a ja nie czuję instynktu macierzyńskiego. Chce się wybawić, ale on tego nie rozumie.
Na moje słowa zareagował dość ostro. Powiedział, że nie wyobraża sobie nie mieć dziecka przed czterdziestką. Zaczęłam się zastanawiać, czy to jest ze mną problem, czy z nim. Ja naprawdę nie chce zmuszać się do rodzicielstwa. Uważam, że to powinno przyjść samo. Może i faktycznie mamy już pokaźny małżeński staż, ale ja najzwyczajniej w świecie nie chce być teraz matką. Jak wytłumaczyć mężowi, że nie chcę, że to nie jest odpowiednia pora i żeby mi odpuścił? Co jeśli nigdy nie będę gotowa?
Ola.
***
Wasze historie są dla nas ważne. Czekamy na listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.